Kilka dni po premierze „Powidoków” – dopełnienie filmu wystawą „Powidoki awangardy”. Bohaterem znów jest Władysław Strzemiński, w towarzystwie pięciorga uczniów. Niestety, tylko Stanisław Fijałkowski (rocznik 1922) pozostaje przy życiu i twórczej aktywności. Pozostałych nie ma już wśród nas.
Jak wiadomo, mamy Rok Awangardy, z racji stulecia zaistnienia tak określanych zjawisk na terenach Polski i wiele muzeów szykuje okazjonalne wystawy. Piękna Gallery – nowy punkt na galeryjnej mapie Warszawy – zaskoczyła mnie (pozytywnie) doborem eksponatów. Wśród ponad 50 obiektów wiele rarytasów z prywatnych kolekcji. Zacznijmy od mistrza.
W zestawie dominują rysunki z lat 40. i tempery z następnej dekady, kiedy socrealizm wymusił na artyście stylistyczną i tematyczną zmianę. Jednak Strzemiński w niewielkim stopniu ugiął się pod naciskiem jedynie słusznej doktryny, czego najlepszym świadectwem „Żniwiarki” i „Kłosy”. Motywy ludowe, lecz forma bliska abstrakcji, syntetyczna, z umowną kolorystyką. Ciekawostką jest zrekonstruowany w 1995 roku przez Stefana Krygiera (zm. 1997) projekt Strzemińskiego dla kawiarni „Egzotyczna” w Łodzi. Świetny, dowcipny i dekoracyjny relief zniszczono w 1952 roku – może dzięki Krygierowi uda się go w jakimś łódzkim lokalu odtworzyć? Byłby nie lada atrakcją.
Skoro o Krygierze mowa. Wybór jego obrazów otwiera „Pejzaż z Bierutowic” (1949), noszący wyraźne piętno unistycznej koncepcji Strzemińskiego. Ale z biegiem lat były uczeń wypracował własną poetykę, dochodząc do rozwiązań rodem z surrealizmu – czego dowodem „Symultanizm form”(1991), kompozycja oszałamiająca iluzyjną przestrzenią, w której kłębią się kształty obłe, organiczne, u podstawy obrazu przekształcające się w… psy.
Do moich faworytów należy Antonii Starczewski (zm. 2000). Ewolucja jego sztuki poszła w kierunku minimalizmu nacechowanego przewrotnym humorem, z gatunku gorzkiego absurdu. Przykłady? Proszę bardzo: białe, ceramiczne „Kartofle” (w kształcie jak prawdziwe), ułożone w równe rządki na białej tacy – natura poddana usystematyzowaniu. Albo grafika skomponowana z gazetowego tekstu, w którym wykreślono każde słowo, z gdzie niegdzie pozostawionymi pojedynczymi literami. Zawartość nieczytelna, za to wszystko mówi data: rok 1985.