Pretekstem do powstania wystawy był eksperyment przeprowadzony w 1971 roku przez radziecką telewizję. Wyemitowała ona wówczas program popularno-naukowy, który prezentował mechanizmy, dzięki którym można skutecznie manipulować ludzką świadomością. Choć obraz ten w jasny sposób obnażał techniki wykorzystywane na co dzień przez sowiecką władzę, pokazano je jako ciekawostkę naukową, która nie ma żadnego związku z realiami.
Wystawa fotograficzna „Odmowa” Rafała Milacha jest próbą przedstawienia wywierania nacisku oraz różnych systemów kontroli. - Ta wystawa dotyczy głównie manipulacji w kontekście politycznym – podkreśla artysta. – Poprzez przedstawienia dosyć metaforyczne i czasem abstrakcyjne, związane z konkretnymi miejscami i sytuacjami pokazuję, w jaki sposób zaburzana jest nasza percepcja. W jaki sposób myślimy o architekturze, o procesach, które zachodzą w społeczeństwie, albo które dzieją się automatycznie i na które godzimy się czasami bez większej refleksji. Wszystkie one dotyczą formowania idealnej struktury społecznej proponowanej przez aparat władzy.
Rafał Milach nieprzypadkowo nazwał swoją wystawę „Odmowa”. Odnosi się ona bowiem do jedynego odnotowanego przez fotografa przypadku, w którym wystąpiło zaburzenie schematu. – Ta sytuacja zdarzyła się w małym kołchozie Krejwańcy na Białorusi, gdzie miałem sfotografować przodownika pracy, najlepszego oracza - mówi Milach. – Pomimo że dostał on wyraźne polecenie od przełożonych, nie zgodził się na udział w sesji fotograficznej. To było jedyne pęknięcie w całej konstrukcji, której doświadczyłem. Nie mówię, że takie sytuacje są jakimiś absolutnymi wyjątkami, natomiast to był ten jedyny raz, kiedy mogłem zarejestrować sprzeciw jednostki wobec systemu.
Zdjęcia, które znajdą się na wystawie, zrobione zostały na Białorusi, w Gruzji oraz w Azerbejdżanie. Jest też fragment poświęcony Polsce. Fotograf podkreśla jednak, że geografia nie ma tu kluczowego znaczenia.
- Procesy o których opowiadam wizualnie, nie są wyłącznie domeną jednego regionu - mówi Milach. - Geografia jest o tyle istotna, że dotyczy regionu, z którego pochodzę i z którym w jakiś sposób się identyfikuję. Chodzi o moje korzenie i o to, że czuję się w pewien sposób uprawomocniony do opowiadania o sytuacjach, do których w jakiś sposób jestem w stanie się odnieść - podkreśla.