Wystawę artysta przygotowuje razem z kuratorami Łukaszem Mojsakiem i Łukaszem Rondudą. Ich wspólny projekt wygrał konkurs ogłoszony przez Zachętę i wspierany przez Ministerstwo Kultury.
Głównym elementem „Lotu” będzie samolot pasażerski poddany przez rzeźbiarza dekonstrukcji. Roman Stańczak znany jest z prac stworzonych z przedmiotów zdekonstruowanych czy przenicowanych na drugą stronę, takich jak różne warianty „Misquic” jeszcze z lat 90. Artysta tworzył wówczas własne obiekty, odwracając na lewą stronę np. prawdziwą wannę czy czajnik i nadając im nowe znaczenia.
– Jako rzeźbiarz nie działam w kamieniu, tylko posługuję się przedmiotami dotyczącymi człowieka – mówi „Rzeczpospolitej” Roman Stańczak. – Teraz będzie to samolot, który przy użyciu prostych narzędzi, jak młoty, dłuta, przekształcę w rzeźbę. Skrzydła będzie miał zwinięte w spirale, przypominające kokony i umieszczone wewnątrz. Nos, płaty tylne i ogon będą falowały. A siedzenia pasażerów i wyposażenie wnętrza, elementy kokpitu znajdą się na zewnątrz. Do widzów, zaglądających do wraku, będą dobiegać dźwięki i światło, bo nie chciałbym, żeby ta rzeźba zgasła do końca. Ma nieść nadzieję, że wszystko można jeszcze odwrócić w każdą stronę.
Niewielki pasażerski samolot typu jet został kupiony w Szwajcarii i jest obecnie w drodze do Polski. Autorzy projektu tłumaczą, że samolot to dla nich wieloznaczna metafora. Można ją odnieść do procesu gwałtownej społecznej transformacji. Tej dzikiej z lat 90., jak i obecnej, modernistycznej, zdominowanej przez pęd do nowoczesności. Jeżeli mowa o aspekcie społecznym, jest to również metafora wolności w eksperymencie demokratycznym.
Roman Stańczak podkreśla, że nie mniej ważna jest dla niego refleksja egzystencjalna, dotycząca każdego człowieka. Wpisuje w nią i osobiste wspomnienia wypadku samochodowego, który wstrząsnął nim w dzieciństwie. Ta praca dotyczy więc zarówno pojedynczego człowieka, jak i wspólnoty. Dla artysty ważny jest przy tym nie tylko kontekst polski, ale i globalny.