Jacek Dubois: Święta z odrobiną świętości

Podejrzany, żeby uzyskać optymalną poradę prawną, musi być szczery, a nie będzie bez gwarancji tajemnicy adwokackiej.

Publikacja: 04.12.2024 05:40

Jacek Dubois: Święta z odrobiną świętości

Foto: Adobe Stock

Na spotkaniu w Radzie Adwokackiej padł pomysł, by dzień 19 listopada ustanowić dniem tajemnicy adwokackiej. Pomysł wziął się z tego, że tego dnia odbywały się dwa ważne wydarzenia: debata w Radzie poświęcona tej tajemnicy i wykład wiceprezesa NRA mec. Bartosza Tiutiunika dla aplikantów na ten sam temat. To oznacza, że tajemnica adwokacka jest ważna dla środowiska i wszystkich potrzebujących pomocy adwokata. Mówiąc o niej, podkreślamy, że jest ona święta, często nie zdając sobie sprawy z ironii losu polegającej na tym, że swój największy renesans ustawodawczy miała w przepisach komunistycznego państwa, zaś po nastaniu demokracji jest przez ustawodawcę coraz bardziej ograniczana.

Pod żadnym pozorem

Gdy zdawałem na aplikację adwokacką, a było to przed prawie czterdziestu laty, pytanie o tajemnicę adwokacką zawsze padało ze strony komisji, a my jako przyszli adepci zawodu wiedzieliśmy, że jest ona fundamentem adwokatury, czyli że adwokat nigdy, nawet w najbardziej radykalnej sytuacji nie może ujawnić ani być zmuszonym do ujawniania nikomu tego, czego dowiedział się od swojego klienta, zaś państwo nie ma żadnej możliwości by w tę tajemnicę się wedrzeć. Wtedy tajemnica była jedna – niezależnie od tego, czy dotyczyła porad dotyczących prawa karnego czy cywilnego. Dopiero z nastaniem demokratycznego państwa wprowadzono podział na tajemnicą obrończą, czyli tę związaną z udzielaniem porad w sprawach karnych, z której adwokat nie może być nigdy zwolniony, i tajemnicę adwokacką, czyli dotyczącą wiedzy adwokata związanej z innymi dziedzinami prawa, z której może być zwolniony tylko przez sąd i tylko wyjątkowych wypadkach, gdy wymaga tego interes sprawiedliwości i gdy takiego dowodu nie da nie inaczej przeprowadzić.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Mecenasie, gdzie jesteś?

Uczestnicząca w panelu mecenas Beata Czechowicz przyrównała tajemnicę adwokacką do drzwi, których w przypadku tajemnicy obrończej nikt nigdy w żadnej sytuacji nie może otworzyć i dowiedzieć się, co jest za nimi, zaś tajemnicę adwokacką do drzwi awaryjnych, które mogą być uchylone tylko w rzeczywiście wyjątkowych przypadkach. Sama możliwość jednak, że coś może być uchylone, powoduje niebezpieczeństwo, że wyjątek stanie się regułą. Dlatego tajemnica adwokacka będzie rzeczywiście świętą, jeśli my jako prawnicy, którzy jesteśmy jej strażnikami, nie pozwolimy, by ją ograniczano, bo jest gwarancją praw obywatelskich i będziemy jej bronić, jeśli takie próby zostaną podjęte.

To, że jest ona święta dla nas, nie oznacza, że i dla innych, bo na spotkaniu przedstawicieli innych zawodów, na przykład policjantów czy prokuratorów, mógłby paść argument, że po co ona ma w ogóle istnieć, bo jeśli państwo ma ścigać osoby podejrzane, to dowiedzenie się, o czym rozmawiają z adwokatem, znacznie ułatwiłoby ich ściganie.

Szczerość za zamkniętym drzwiami

Zwolennicy takich rozwiązań zapominają, że osoba podejrzewana korzysta z domniemania niewinności i ma prawo do obrony, a więc i adwokata. Żeby uzyskać optymalną poradę prawną, musi być szczera, a jeśli nie będzie miała gwarancji, że to, co powie, pozostanie pomiędzy nią a adwokatem, to szczera nie będzie. Wtedy zaś jej prawo do obrony nie będzie realizowane. Ów element szczerości pomiędzy adwokatem a klientem jest jak afrodyzjak dla śledczych, którzy wiedząc, że są to dla nich zamknięte drzwi, często różnymi niedozwolonymi metodami próbują je sforsować. To jest poważny problem, o czym świadczy uchwała Krajowego Zjazdu Adwokatury, który zobowiązał Naczelną Radę Adwokacką do prowadzenia kwartalnych statystyk prób naruszania tajemnicy adwokackiej. Jednak te statystyki są tylko czubkiem góry lodowej rzeczywiście istniejącego problemu, bo dotyczą bądź wniosków do sądu o zwolnienie adwokata z tajemnicy, bądź prób przesłuchania adwokatów przez prokuraturę na okoliczności nią objęte.

Prokuratura nie ma płaszcza

Praktyka ta ma jeszcze drugie dno, bo przesłuchując adwokata na okoliczności związane z obroną, prokuratorzy w ten sposób próbują wyeliminować ich ze spraw, w których są ustanowieni. Jednak poza tymi zgłaszanymi sytuacjami istnieje cała sfera innych naruszeń prawa do obrony, która wymyka się statystykom, a należą do nich: kontrola korespondencji obrończej, podsłuchy telefonów zarówno potencjalnie podejrzanych, jak i ich obrońców, czego najbardziej drastycznym przykładem było inwigilowanie Pegazusem telefonu mec. Romana Giertycha, przeszukania u podejrzanych, gdy zabezpieczana jest korespondencja, telefony i komputery, a śledczy, zapoznając się z tajemnicą adwokacką, po prostu nie pozostawiają tego śladów.

Informacje zbierane przez organy adwokatury wskazują, że naruszanie tajemnicy adwokackiej to olbrzymi systemowy problem. Na spotkaniu w Radzie wskazywano na konkretne jej naruszenia przez śledczych i składane w związku z tym zawiadomienia do prokuratury. I zawsze tę samą reakcję, czyli umarzanie postępowań. W takich sprawach prokuratura zachowuje się jak pracownik szatni z kultowego filmu „Miś”: nie mam pana płaszcza i co mi pan zrobisz.

A zatem sprawa tajemnicy adwokackiej przedstawia się dziś niewesoło, bo nie jest już święta, tylko prawie święta, a tę pozostałość organy ścigania naruszają na potęgę, mając świadomość, że za naruszenie jeszcze nigdy nikomu nic się nie stało.

Autor jest adwokatem, sędzią Trybunału Stanu

Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Władza? To nie dla kobiety
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Kara za „otyłego synusia”
Rzecz o prawie
Marcin Sala-Szczypiński: Fasadowa demokracja u radców
Rzecz o prawie
Anna Nowacka-Isaksson: Debata o szybkich rozwodach
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Rzecz o prawie
Robert Damski: List do Świętego Mikołaja
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska