Jarosław Gwizdak: Patrzymy na was, pilnujemy

W niektórych krajach Europy, w tym u naszych południowych sąsiadów, sędziów obserwuje się na skalę nieznaną i niestosowaną jeszcze w Polsce.

Publikacja: 08.05.2024 04:30

Jarosław Gwizdak: Patrzymy na was, pilnujemy

Foto: Adobe Stock

Pamiętam czas, gdy w polskich sądach pojawili się wolontariusze Fundacji Court Watch Polska. Cóż się wtedy działo! Niektórzy sędziowie odmawiali obserwatorom możliwości wstępu na jawne posiedzenia. Do dziś zastanawia mnie, jaka była podstawa prawna takiej decyzji.

Na internetowym forum sędziów rozgorzała dyskusja, czy wolontariusze fundacji mają czyste intencje i czemu to wszystko ma służyć. Domniemywano najgorszą wolę i udział w niecnych spiskach.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: Trzy dobre rzeczy

Fundacja zupełnie się tym nie przejęła, działa w Polsce od 2010 r. i szczyci się najwyższą liczbą obserwacji rozpraw na świecie (!).

Organizacji udało się nawet uruchomić swoją zagraniczną filię w Gruzji. Court Watch Gruzja działa od kilku lat, udało mi się nawet – podczas mojej kaukaskiej misji – spotkać jej przedstawicieli.

Monitorowanie działalności wymiaru sprawiedliwości nie jest ani polską domeną, ani polskim wynalazkiem. Sądom w Polsce przyglądała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, jeszcze zanim Court Watch zdominowała ten obszar.

Organizacje zajmujące się patrzeniem władzy sądowniczej na ręce wykonują niezwykle ważną i równie niewdzięczną pracę. Trudno przecież, aby tak ważna władza pozostawała poza społeczną kontrolą. Warto wiedzieć, że w niektórych krajach Europy obserwacja sędziów odbywa się na skalę niestosowaną jeszcze w Polsce.

Słowacki oddział Transparency International przygląda się sędziom i sądom jeszcze bardziej wnikliwie niż Court Watch. Ilustrowane i głęboko udokumentowane rankingi sędziów sądów najwyższych instancji publikuje na swojej stronie internetowej dziennikarski kolektyw z Serbii – KRIK.

W tym kontekście przywołuję w pamięci moje pierwsze spotkanie z Pamelą Zaleską, słowacką sędzią. Jechaliśmy wspólnie z jeszcze jednym pasażerem windą w hotelu, w którym miała odbyć się międzynarodowa konferencja. „Przyjechała z mężem, weekend w Pradze to zawsze dobry pomysł” – przemknęło mi przez myśl.

W przerwie kawowej zaczęliśmy rozmowę o jej kraju – Słowacji – i nagle pokazała mi palcem przeszkloną siłownię, w której w pocie czoła trenował mężczyzna z windy. „To mój ochroniarz” – powiedziała.

Pamela Zaleska, sędzia specjalnego sądu w Bratysławie, nie porusza się bez fizycznej ochrony. Od kiedy skazała jednego ze słowackich zleceniodawców morderstwa dziennikarza Jana Kuciaka, według policyjnych ekspertów zagrożone jest jej życie.

Zapewne inne życie wiedzie sędzia Marta Barkova, orzekająca w innym sądzie w Bratysławie. Zupełnie jej nie znam, ale wraz z sędzią Zaleską i każdym innym sędzią orzekającym na Słowacji jest opisana w projekcie „Otwarte sądy”, realizowanym przez słowacką Transparency International.

Na stronie internetowej znajdziemy wyroki wydane przez Barkovą, porównanie jej wyników z innymi sędziami. Strona oferuje także wyszukiwarkę więzów rodzinnych między sędziami, ale też słowackimi asystentami sędziów. Od razu widać, gdzie orzeka żona czy syn sędziego.

Byłem ciekaw, czy również oświadczenia majątkowe słowackich sędziów są tak łatwo dostępne. Rzecz jasna. Od danych o zarobkach i stanie posiadania sędziów dzieli nas kilka kliknięć. Co więcej, oświadczenia mają niezwykle czytelną formę, zawierają tylko to, co potrzebne. Strona z oświadczeniami zawiera ich przegląd z ponad dekady, możemy zajrzeć do kieszeni zarówno sędzi Barkovej, jak i Pameli Zaleskiej. Tutaj bowiem nie ma ona ochrony.

Serbscy dziennikarze śledczy zgromadzeni we wspomnianej grupie KRIK przez kilka lat prowadzili swoje dochodzenie. Uzyskiwali szereg informacji o sędziach sądów od apelacyjnych do najwyższego. Przyglądali się karierze prawników i weryfikowali niektóre, często sensacyjne dane o ich stanie posiadania.

Efektem ich prac jest imponująca strona www.prosudikosudi.rs, czyli „osądź sędziów”. Dziennikarze przedstawiają na niej przebieg kariery, a w kontrowersyjnych przypadkach także decyzje organów dyscyplinarnych dotyczące konkretnych sędziów. Opisują również wątpliwe transakcje majątkowe przedstawicieli trzeciej władzy.

Fakty zostały wnikliwie sprawdzone, dziennikarze weryfikowali te informacje, opierając się na wielu źródłach. Umożliwili także każdemu sędziemu odniesienie się do opisywanej historii. Odpowiedzieli nieliczni. Sędziowie, których postawa etyczna czy finansowa została przez KRIK oceniona negatywnie, zostali oflagowani – przy ich zdjęciach znajduje się mały znaczek. Zainteresowany obywatel oceni to sam.

Trudno mi sobie wyobrazić konsekwencje opublikowania danych o polskich sędziach w stylu serbskim czy słowackim. Uważam, że działalność wymienionych przeze mnie organizacji jest bardzo istotna i buduje zaufanie do trzeciej władzy.

I ostatnie spostrzeżenie – za ujawnianie niewygodnych informacji nie odpowiada przecież ten, kto je przekazuje, ale ten, kto taki stan rzeczy spowodował.

Pamiętajmy, żeby nie strzelać do posłańca!

Autor jest adwokatem, członkiem zarządu Fundacji INPiS, obywatelskim Sędzią Roku 2015 r.

Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Gorzka porażka sądownictwa
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Rzecz o prawie
Arkadiusz Sobczyk: Firma jako administrator, czyli ważkie skutki błędu
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: O sztuce dla prawa
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Adwokaturo, czemu sobie to robisz?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: „Nie bać Tuska” kontra osiem gwiazdek