Jarosław Gwizdak: Wygrał w Strasburgu, nie wygra „Mam talent”

Jestem przekonany, że sędzia Christian Danilet z Rumunii wciąż nie zaśpiewał ostatniego słowa.

Publikacja: 28.02.2024 02:01

Jarosław Gwizdak: Wygrał w Strasburgu, nie wygra „Mam talent”

Foto: Adobe Stock

Na scenie zaczyna grać zespół „Garage Music Band” Grają tak, jak się nazywają, garażowo. Wygląda na to, że w miejscu ich prób nikt nie przechowuje akt (jak ostatnio jeden z prokuratorów). Członków zespołu jest pięciu.

Wokalista z początku nieśmiało obejmuje dłonią mikrofon, gdy tymczasem kapela się rozkręca w przeboju „It’s my life” zespołu Bon Jovi. Po instrumentalnym wstępie zaczyna śpiewać. Ok, kolejny coverband. Z gatunku tych lokalnych. Wokalista nie jest najlepszą kopią Jona Bon Jovi, z pewnością zostałby szybko przegnany przez Elżbietę Zapendowską i Kubę Wojewódzkiego z polskich edycji „Idola”.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: Nie chciał, ale musiał

Szczupły lider kapeli ma czarne półdługie włosy, okulary w modnej oprawce i czarny T-shirt z napisem „Let it be”. Na scenie czuje się nieźle, bo ma w publicznych występach długoletnią praktykę. Znacznie lepiej czuje się w sali rozpraw i w internetowej przestrzeni. Przed państwem sędzia Christian Danilet z Rumunii.

Jesteśmy na festiwalu kultury miejskiej Dorna Art w rumuńskim Vatra Dornei, jest rok 2017. Nagrania występu dostępne są wciąż w internecie.

Nieprzypadkowo sędzia śpiewa przebój o życiu. W swoim życiu zawodowym osiągnął już sporo i mam przekonanie, że wciąż nie zaśpiewał ostatniego słowa.

Następny film z Daniletem, który podpowiada mi algorytm YouTube’a, już nie prezentuje go na scenie lokalnego festynu. Tym razem nie klaszcze rytmicznie w dłonie, ale poważnie udziela wywiadu internetowemu portalowi. Wygląda tak, jak powinien wyglądać sędzia. Garnitur, mucha, elegancka koszula. Włosy nieco dłuższe niż podczas występu na scenie, oprawki okularów jeszcze nie wyszły z mody. Już wiemy, że sędzia dostrzegany jest przez rumuńskie media. Nie jestem przekonany, czy są mu konieczne do szczęścia – sam ma profesjonalną stronę internetową, na Facebooku obserwuje go ponad sto tysięcy ludzi, na TitkToku i Instagamie po kilkanaście tysięcy.

Rockman, influencer, sędzia-celebryta? Nie tylko. Danilet znany jest w Rumunii także z organicznej pracy edukacyjnej – regularnie pracuje z młodzieżą, jest autorem podręcznika dla młodych ludzi zapoznającego ich z prawem.

Organizuje symulacje rozpraw, zaprasza młodzież do sądów. Zdumiewające jest, jak znajduje czas na te wszystkie aktywności – jego CV na stronie internetowej liczy dziesięć stron, sam chętnie epatuje swoimi liczbami: dwadzieścia pięć lat w sądownictwie, ponad dwa tysiące rozstrzygniętych spraw, więcej niż dwieście wystąpień na konferencjach naukowych.

Nie miałem okazji (mimo że poznaliśmy się osobiście) zapytać Danileta, czy wolałby pojechać w trasę ze swoją garażową kapelą czy raczej reprezentować Rumunię w konkursie piosenek Eurowizji.

Mimo to udało mu się zrobić międzynarodową karierę. Nie tylko bywa regularnie na rozmaitych konferencjach dotyczących sądownictwa, ale i jego sprawa trafiła do międzynarodowego trybunału.

Nieprzypadkowo wspominałem o imponujących liczbach i internetowych zasięgach Cristiana. W styczniu 2019 r. zamieścił na swoim profilu link do artykułu, w którym jeden z rumuńskich prokuratorów krytykował decyzje władz politycznych i alarmował, że życie w Rumunii staje się niebezpieczne.

Danilet swoim komentarzem wzmocnił wymowę podanego dalej artykułu, a że miał wówczas już ponad pięćdziesiąt tysięcy obserwujących, o sprawie zrobiło się głośno. Sędziego ukarano dyscyplinarnie dwumiesięcznym obniżeniem wynagrodzenia o 5 proc.

Od kary odwołał się do Trybunału w Strasburgu. Sąd 20 lutego 2024 r. przyznał, że to Danilet miał rację. Jego wypowiedzi były wyważone, kierował się troską o prawidłowość funkcjonowania porządku konstytucyjnego.

W wyroku zwrócono również uwagę, że kara dyscyplinarna polegająca na obniżeniu wynagrodzenia (a nie na upomnieniu) pociągała za sobą efekt mrożący i oddziaływała na jakość debaty publicznej. Rumunia naruszyła artykuł 10 europejskiej konwencji praw człowieka.

Czy Trybunał opowiedział się znów za wolnością wypowiedzi sędziów śpiewająco? Tego nie wiem. Na pewno wokal Cristi Danileta jeszcze nie raz usłyszymy.

Autor jest adwokatem, członkiem zarządu Fundacji INPRiS, bywatelskim Sędzią Roku 2015

Na scenie zaczyna grać zespół „Garage Music Band” Grają tak, jak się nazywają, garażowo. Wygląda na to, że w miejscu ich prób nikt nie przechowuje akt (jak ostatnio jeden z prokuratorów). Członków zespołu jest pięciu.

Wokalista z początku nieśmiało obejmuje dłonią mikrofon, gdy tymczasem kapela się rozkręca w przeboju „It’s my life” zespołu Bon Jovi. Po instrumentalnym wstępie zaczyna śpiewać. Ok, kolejny coverband. Z gatunku tych lokalnych. Wokalista nie jest najlepszą kopią Jona Bon Jovi, z pewnością zostałby szybko przegnany przez Elżbietę Zapendowską i Kubę Wojewódzkiego z polskich edycji „Idola”.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Ostrożnie z tym mobbingiem
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Rzecz o prawie
Jarosław Gwizdak: Sądowe podróże kształcą
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Szukając lidera
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Nie mylić kancelarii z cyrkiem
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Rzecz o prawie
Paweł Rygiel, Andrzej Kadzik: Dialog receptą na kryzys
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku