Chociaż letniej temperaturze w Polsce wciąż brakuje przynajmniej kilku stopni do rekordów na południu Europy, notorycznie, kiedy tylko przekracza 30 kresek, powraca dyskusja o potrzebie przeorganizowania czasu pracy, tak by pracownicy nie byli narażeni na pracę w najgorętszej porze dnia. Czy jednak to w ogóle jest możliwe? Otóż przepisy polskiego prawa pracy nie tylko nie wymagają w tym zakresie jakichkolwiek zmian, ale są nawet bardziej dostosowane do wdrożenia sjesty niż w krajach południa.
Postulat OPZZ
Tegorocznego lata temat ten jest szczególnie, nomen omen, gorący, ze względu na postulat Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Proponuje ono zmiany w przepisach, określające górną granicę dopuszczalnej przy pracy temperatury na poziomie 30 st. C.
Obecnie limit ten nie obowiązuje w Polsce wcale, a przepisy jedynie nakazują pracodawcom zapewnienie nieodpłatnie napojów, jeśli temperatura na stanowisku pracy przekracza 28 st. C w pomieszczeniu zamkniętym, lub 25 st. C na otwartej przestrzeni.
Na południu Europy znaleziono sposób
Włosi udowadniają, że żadna obszerna regulacja ustawowa nie jest konieczna do wprowadzenia codziennych przerw lunchowych, zwanych na Półwyspie Apenińskim riposo.