Zofia Brzezińska: Nie potrzeba żadnej łaski, żeby odbudować Saski

Warszawa czeka na Pałac od grudnia 1944 roku, czyli od chwili, gdy zniknął z powierzchni ziemi.

Publikacja: 20.12.2022 02:01

Zofia Brzezińska: Nie potrzeba żadnej łaski, żeby odbudować Saski

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Każda listopadowa rocznica odzyskania niepodległości przypomina o cenie, jaką Polska za nią zapłaciła. To nie tylko przelana krew jej obrońców, ale również zrównane z ziemią dziedzictwo narodowe. Na szczęście to drugie można chociaż częściowo odzyskać.

Obecnie mieszkańcy Warszawy z nadzieją i wzruszeniem oczekują na obiecywaną od dawna odbudowę Pałacu Saskiego. Wiadomo już, że projekt odbudowy kompleksu będzie wyłoniony w konkursie architektonicznym, który zostanie ogłoszony na początku 2023 r. W sierpniu 2022 r. na placu Piłsudskiego ruszyły już pierwsze prace przygotowujące grunt pod planowane przedsięwzięcie.

Prawo nie tylko moralne

I chociaż jego realizacja ma zarówno swoich entuzjastów, jak i przeciwników, to jedna kwestia nie ulega wątpliwości: Polska ma prawo starać się o odzyskanie architektonicznego świadectwa swojej spuścizny kulturowej. Co więcej, prawo to przysługuje jej nie tylko w sensie moralnym, ale też w stricte prawnym. Na jakiej zasadzie?

Przed hekatombą drugiej wojny światowej temat odbudowy obiektów w świetle praw autorskich był zagadnieniem zasadniczo nieobecny w doktrynie. Dopiero tragedia działań wojennych, a zwłaszcza powstania warszawskiego i następującej po nim barbarzyńskiej zemsty Niemców pragnących zrównać stolicę z ziemią sprawiły, że stał się on wręcz boleśnie aktualny. W jaki sposób przywrócić miastu i krajowi zdewastowaną infrastrukturę, a tym umożliwić mieszkańcom powrót do domów i rozpoczęcie nowego życia? To przedsięwzięcie wymagało nie tylko ogromnych nakładów logistycznych i finansowych, ale także skorygowania pod względem prawnym. Trudne realia powojennej rzeczywistości nie sprzyjały jednak czysto teoretycznej pracy akademickiej. Trzeba było zacząć działać natychmiast, gdyż ludzie potrzebowali dachu nad głową. Ponadto bardzo wielu przedstawicieli polskiej inteligencji – w tym prawników – zostało zamordowanych przez okupantów lub nie wróciło jeszcze z obozów i więzień. Świeżo wykształceni na tajnych kompletach juryści potrzebowali zaś jeszcze oficjalnego poświadczenia nabytych kompetencji i oczywiście doświadczenia. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że odbudowując zrujnowany kraj, kierowano się „umowną” praktyką, która dopiero po dziesięcioleciach stała się formalnie elementem polskiego porządku prawnego.

Ponieważ nie było innego sposobu na odbudowę zniszczonego obiektu, ustalono, że dozwolone będzie korzystanie z utworu w postaci obiektu budowlanego, jego rysunku, obrazu, planu, fotografii, makiety, szkicu, modelu, odlewu lub innej formy wizualizacji. Same słowa i relacje świadków opisujące przedmiotowy budynek nie wystarczały do pracy architektonicznej, która musiała podeprzeć się jego skonkretyzowanym wizerunkiem. Sumiennie przestrzegano jednak zasady, aby korzystanie z tych cudzych wytworów intelektualnych odbywało się jedynie w celu odbudowy obiektu, ewentualnie też jego remontu. Za takie działanie z pewnością nie uznawano przebudowy, czyli wszystkich form robót budowlanych, w wyniku których następuje zmiana parametrów użytkowych lub technicznych istniejącego obiektu budowlanego, z wyjątkiem charakterystycznych, jak: kubatura, powierzchnia zabudowy, wysokość, długość, szerokość bądź liczba kondygnacji. Taki wybór, biorąc pod uwagę ówczesne realia, nie jest zaskakujący. Ogromna liczba doszczętnie zniszczonych budynków sprawiała, że najbardziej pilną potrzebą ratowanej infrastruktury stało się właśnie wznoszenie nowych budowli od samych ich podstaw, nie zaś przebudowa, upiększanie czy ulepszanie już istniejących.

Jeszcze poczeka

Przyjęte w połowie XX wieku reguły funkcjonowały przez kolejne dziesięciolecia, gdyż odbudowa powojennych zgliszczy była procesem niezwykle długotrwałym i złożonym. Sama odbudowa Zamku Królewskiego zakończyła się dopiero w 1984 (!) roku. Miało to swój związek także z faktem, że władze komunistyczne celowo zwlekały z odbudową konkretnych obiektów, które swoją naturą nie do końca odpowiadały im pod względem ideologicznym i światopoglądowym. Zamek Królewski, a więc budynek bezsprzecznie żywo kojarzący się ze znienawidzoną przez komunistów instytucją monarchii, był bez wątpienia jedną z nich. Naciski społeczeństwa sprawiły jednak, że władza ugięła się i w 1971 roku wydała zgodę na odbudowę. Przez następne dziesięć lat trwała prowadzona wśród ludności zbiórka na przeprowadzenie inwestycji, do której komuniści nie zamierzali dokładać nawet złotówki. Fundusze zgromadzone na odbudowę do 1980 roku zawdzięczano wyłącznie ofiarności społecznej.

Dokładnie dziesięć lat po odbudowie Zamku – w 1994 roku – stosowana przy odbudowach praktyka doczekała się formalnego uregulowania w przepisach. Właśnie w tym roku opublikowano dwie uzupełniające się ustawy, które do tej pory służą podmiotom zajmującym się odbudową utraconych budynków. Ustawa z 7 lipca 1994 roku – Prawo budowlane doprecyzowała kilka najważniejszych w tej materii pojęć, chociaż trzeba przyznać, że z niezrozumiałych powodów pominęła dość kluczową definicję odbudowy.

Opisała jednak wspominaną już definicję przebudowy obiektu budowlanego („budynek, budowla bądź obiekt małej architektury, wraz z instalacjami zapewniającymi możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem, wzniesiony z użyciem wyrobów budowlanych”), a także remontu („wykonywanie w istniejącym obiekcie budowlanym robót budowlanych polegających na odtworzeniu stanu pierwotnego, a niestanowiących bieżącej konserwacji, przy czym dopuszcza się stosowanie wyrobów budowlanych innych niż użyto w stanie pierwotnym”). W sukurs przyszła także ustawa z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych. I chociaż ona również zawierała pewne braki (nie określała w ogóle zakresu ani granic dozwolonego korzystania z obiektu budowlanego, a przewidywała jedynie samo uprawnienie w tym przedmiocie), to jej art. 16 wprowadzał wyraźne sugestie, w jaki sposób należy wywodzić zakres i granice dozwolonego korzystania z cudzego utworu. Nie może ono godzić w żaden z elementów autorskich praw osobistych, to jest w szczególności w prawo: do nienaruszalności treści i formy utworu (prawo do integralności utworu), ani do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. Z wcześniejszych postaci ustalenia, takich jak plany, rysunki, projekty dla celów remontu, odbudowy czy przebudowy obiektów budowlanych mogą korzystać zarówno inwestor, jak i nabywca egzemplarza dokumentacji projektowej. Dopuszczalne jest także – oczywiście nieprzewidziane przez inicjatorów odbudowy stolicy sprzed 70 lat – wykorzystywanie utworów zapisanych w formie elektronicznej.

Zwycięzcy nadchodzącego konkursu architektonicznego z pewnością nie będą więc mogli narzekać na brak prawnych narzędzi do pracy. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wysadzony w powietrze i wypalony niemal do piwnic Pałac Saski jest obiektem, który musi zostać wzniesiony kompletnie od nowa, a zatem realizatorom tego zadania będą przysługiwały wszystkie uprawnienia, w jakie prawo wyposaża podmioty dokonujące odbudowy. Oczywiście, końcowy efekt ich pracy zapewne nie będzie widoczny od razu. Warszawa tak naprawdę czeka jednak na niego od grudnia 1944 roku, a więc od chwili, gdy Pałac zniknął z powierzchni ziemi. Jest więc z pewnością gotowa poczekać jeszcze dokładnie tyle, ile będzie trzeba.

Każda listopadowa rocznica odzyskania niepodległości przypomina o cenie, jaką Polska za nią zapłaciła. To nie tylko przelana krew jej obrońców, ale również zrównane z ziemią dziedzictwo narodowe. Na szczęście to drugie można chociaż częściowo odzyskać.

Obecnie mieszkańcy Warszawy z nadzieją i wzruszeniem oczekują na obiecywaną od dawna odbudowę Pałacu Saskiego. Wiadomo już, że projekt odbudowy kompleksu będzie wyłoniony w konkursie architektonicznym, który zostanie ogłoszony na początku 2023 r. W sierpniu 2022 r. na placu Piłsudskiego ruszyły już pierwsze prace przygotowujące grunt pod planowane przedsięwzięcie.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Ostrożnie z tym mobbingiem
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Rzecz o prawie
Jarosław Gwizdak: Sądowe podróże kształcą
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Szukając lidera
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Nie mylić kancelarii z cyrkiem
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Rzecz o prawie
Paweł Rygiel, Andrzej Kadzik: Dialog receptą na kryzys
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku