Gdy ratownicy medyczni wzywani są na miejsce strzelaniny i transportują ranną ofiarę w karetce, to zdarza się, że prześladują ich samochody aż do szpitala – opowiada Kicki Forslund, pielęgniarka ambulansu. – Najgorzej jest, gdy dochodzi do groźnych sytuacji i nie ma policji na miejscu – wyznaje. – Nigdy bowiem nie wiadomo, czy zamieszani w strzelaninę nie będą jeszcze chcieli kończyć swoich krwawych porachunków. Gdyby zaczęli mierzyć bronią palną w karetki, to nie jesteśmy w ogóle chronieni. I to jest przerażające – podkreśla. Jej kolega, ratownik medyczny Ulf Wallen, mówi o swoich doświadczeniach w pracy pełnej gróźb, presji i szantażu. Kiedyś na skutek gróźb musiał się najpierw zająć na miejscu pacjentem, co wymusił na nim pewien mężczyzna, a nie wymagającą natychmiastowej pomocy dźgniętą parokrotnie nożem ofiarą gangsterskich porachunków.
O sytuacji pracowników karetek alarmował poseł partii Centrum Allreza Akhondi. We wniosku w parlamencie postulował, by ratownicy medyczni mogli otrzymywać informację o adresie, pod który jadą, czy jest bezpieczny. Na tej samej zasadzie co policja, która zanim wyruszy w teren, może zawsze sprawdzić, czy na miejscu dochodziło do przemocy i gróźb. Gdy się okaże, że tak było, może zachować większą ostrożność i poprosić o wsparcie. Kiedy jednak pod ten sam adres udaje się personel medyczny, to się ich nie ostrzega, ponieważ SOS Alarm (szwedzka spółka publiczna, która prowadzi numer alarmowy 112 ) nie może udostępniać znanych i niebezpiecznych adresów – argumentował poseł Akhondi. – To oznacza – podkreślał – że ratownicy medyczni mogą trafić do kogoś, kto wcześniej zaatakował nożem personel ambulansu i ma zamiar to powtórzyć. Dlatego ważne jest, by pozwolić na oznaczanie ryzykownych adresów i niebezpiecznych pacjentów – zaznaczył.
Czytaj więcej
Bezpieczeństwo ogółu czy resocjalizacja jednostki? – pytają Szwedzi.
W regionie Sztokholm przeciętnie w tygodniu notuje się więcej niż jedno zgłoszenie, gdy personel ambulansów został narażony na groźby i przemoc. Najwięcej meldunków tego rodzaju ma Malmö z liczbą 149 zgłoszeń.
Z raportów kilku spółek zajmujących się działalnością karetek wynika, że ich personel naraża się na pobicie, pogoń z bronią i pocięcia nożem. Najpoważniejsze incydenty przekazywane są Urzędowi ds. Bezpieczeństwa i Higieny Pracy. Między rokiem 2016 a 2021 zanotowano dwukrotny wzrost zgłoszeń do władz w całym kraju. Nasilenie przypadków agresji tłumaczy się pandemią koronawirusa.