Niemal codzienne konferencje i briefingi prasowe stają się już powoli normą w ministerstwie rolnictwa od czasu, gdy nowym ministrem rolnictwa został Robert Telus. Dziś jednak briefing okazał się przydatnym komentarzem do dynamicznie zmieniającej się sytuacji, gdy Komisja Europejska zdecydowała, że odłoży ostateczną decyzję w sprawie tych obiecanych pięciu przyfrontowym krajom 100 mln euro wsparcia na wyrównanie strat dla rolników dotkniętych zawirowaniami, które wywołało - lub zdaniem sceptyków, mogło wywołać - importowane z Ukrainy zboże i rośliny oleiste.
Ministerstwo zorganizowało dziś błyskawiczne konsultacje z resztą krajów nieformalnej koalicji blokującej eksport z Ukrainy. - Dowiedzieliśmy się dziś rano, że KE nie podejmie tej decyzji o 100 mln euro, przesuwa ją o jakiś czas - wyjaśnił Telus. Koalicję, z inicjatywy Polski, zawiązały jeszcze Rumunia, Bułgaria, Słowacja i Węgry. Dwa ostatnie kraje wciąż blokowały ukraińskie towary, co miało wpłynąć na decyzję Brukseli.
Czytaj więcej
Parlament Europejski dał zielone światło dla zawieszenia na kolejny rok unijnych ceł importowych na ukraińskie produkty rolne w celu wsparcia gospodarki tego kraju.
I rzeczywiście, przyspieszyła ona najwyraźniej także proces decyzyjny w Słowacji, bo już dziś przed godziną 15 minister Telus informował, że granica słowacko-ukraińska została otwarta. - Dziś Słowacja anulowała jednostronne ograniczenia, które wprowadziła. Węgry mają też znieść swoje ograniczenia, oprócz ograniczeń kontraktów wcześniejszych, bo to też rzecz dla nich bardzo ważna - mówił Telus.
Anulowanie starych kontraktów (starych, czyli sprzed rozporządzenia, które weszło w życie 2 maja) jest kością niezgody, od której zależy tempo, w jakim rolnicy z pięciu krajów zobaczą unijne 100 mln euro wsparcia. Bruksela chce, by te kontrakty mogły być zrealizowane, a nieformalna koalicja - wręcz przeciwnie, chce je wszystkie wygasić. Na tym zależy zwłaszcza Węgrom, choć Telus nie wyjaśnił powodów takiego stanowiska.