Polacy mogą być dumni z Sendlerowej

Irena Sendlerowa była być może najdzielniejszą z Polek. Dzielnych kobiet z inteligencji, które całym sercem zaangażowały się w pomaganie Żydom. To był humanizm w najczystszej postaci – mówi Israel Gutman, żydowski historyk z jerozolimskiego instytutu Yad Vashem w rozmowie z Piotrem Zychowiczem

Aktualizacja: 14.05.2008 05:39 Publikacja: 13.05.2008 18:45

Irena Sendlerowa

Irena Sendlerowa

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Czy śmierć Ireny Sendlerowej została zauważona w Izraelu?

Oczywiście nie ma tak wielkiego zainteresowania jak w Polsce, ale pani Sendlerowa nie była tu postacią anonimową. Gdy Polska i Izrael wystąpiły wspólnie o nadanie jej Nagrody Nobla, w tutejszej prasie ukazało się wiele poświęconych jej artykułów, wielu izraelskich dziennikarzy dzwoniło do mnie, abym o niej opowiedział. Nie oszukujmy się jednak. Wiedza na temat pani Sendlerowej i jej dokonań jest największa wśród ocalałych Żydów z Polski, ludzi, którzy interesują się historią Holokaustu. Reszta społeczeństwa ma o niej raczej mgliste pojęcie.

Być może dlatego, że jej historia nie pasuje do stereotypu Polak- szmalcownik...

Ludzie, którzy nadal hołdują temu stereotypowi, też na pewno w Izraelu się znajdą. Ale ten negatywny obraz, który rzeczywiście niegdyś był niemal powszechny, powoli ulega zmianie. Spory wpływ mają na to zapewne doskonałe relacje pomiędzy naszymi krajami. Dziś, gdy ktoś powie coś o „wrodzonym polskim antysemityzmie”, od razu pojawiają się głosy protestu. W Izraelu zmienia się sposób myślenia na temat Polaków. Coraz częściej mówi się nie tylko o Holokauście, ale również o blisko tysiącu lat wspólnego współżycia na polskiej ziemi.

A o Polakach, którzy ratowali Żydów? Dlaczego o „dobrym Niemcu” Schindlerze wie w Izraelu każde dziecko, a o Sendlerowej tylko nieliczna grupa ocalałych?

Wyim: Początkowo uważałem Polaków za kolaborantów, szmalcowników, sąsiadów, którzy nie przyszli z pomocą. Świadectwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata spowodowały, że zmieniłem zdanie

W dużej mierze to efekt głośnego filmu Stevena Spielberga. Ale czy pan myśli, że w Polsce zawsze mówiło się tak dużo na temat Sendlerowej? Za czasów PRL komunistyczne władze specjalnie nie chwaliły się tą postacią. Nie wiedziało o niej nawet wielu Polaków. Wróćmy jednak do sprawy polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Tak się składa, że wczoraj byłem na promocji drugiego hebrajskiego wydania wspomnień Barbary Berman, która podczas okupacji była w Warszawie po aryjskiej stronie i ratowała uciekinierów z getta. Na spotkaniu było mnóstwo ludzi, zainteresowanie książką jest bardzo duże.

Czego Izraelczycy dowiedzą się z tych wspomnień?

Berman opisuje w niej pewien typ Polaków, a właściwie Polek. Dzielnych kobiet z inteligencji, które całym sercem zaangażowały się w pomaganie Żydom. To był humanizm w najczystszej postaci. Nikt przecież im nie kazał tego robić. Ale one czuły, że to, co się działo, było sprzeczne z ich etosem, z ich wizją świata wyniesioną z domów. Czuły, że muszą działać, nie oglądając się na konsekwencje. Te kobiety nie chciały się pogodzić z tym, że ludzie zamienili się w zwierzęta. Ratowały nie tylko Żydów, ratowały człowieczeństwo. Irena Sendlerowa była być może najdzielniejszą z tych polskich kobiet.

Dwa i pół tysiąca uratowanych dzieci. To rzeczywiście robi wrażenie.

Proszę sobie wyobrazić, co kryje się za tą suchą liczbą. Jaka wielka praca i poświęcenie. Uratowanie każdego dziecka to była skomplikowana operacja. Najpierw trzeba było wejść do getta i je stamtąd wyciągnąć. Potem znaleźć dla niego dom lub instytucję – najczęściej był to katolicki klasztor – gdzie można by je umieścić. Przekonać ludzi, żeby je przyjęli, a samo dziecko nauczyć maskowania swojego prawdziwego pochodzeniem. Fałszywe dokumenty, drogi przerzutowe, jedzenie i ubrania. A wszystko to pod nosem gestapo! Taka operacja nawet w czasach pokojowych jest wyjątkowo trudna, a co dopiero w warunkach konspiracyjnych. Niemcy w każdej chwili mogli wpaść na trop Sendlerowej.

Co jej groziło?

Śmierć. Tylko w Polsce Niemcy wprowadzili tak drakońską karę za pomaganie Żydom. A mimo to największa ilość Sprawiedliwych wśród Narodów Świata jest właśnie z Polski. To właśnie w dużej mierze Sprawiedliwi sprawili, że obraz Polaków w Izraelu znacznie się poprawił. Tak było ze mną. Ja też na początku brałem te negatywne stereotypy dotyczące Polaków za pewnik. Kolaboranci, szmalcownicy, sąsiedzi, którzy nie przyszli z pomocą. Tak pisały o tym niegdyś wszystkie pisma, tak pisano w książkach. Ale gdy w Yad Vashem wydawaliśmy encyklopedię Sprawiedliwych – byłem jej redaktorem – musiałem przekopać się przez tony relacji ocalonych Żydów. Niełatwo zmieniam zdanie, ale te świadectwa zmieniły je diametralnie.

Pamięta pan jakąś szczególną historię?

Każda z tych historii jest szczególna. Ale opowiem panu o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce gdzieś w zachodniej Polsce. Pewnego razu do chłopskiej chałupy zapukał Żyd i poprosił o jedzenie. Wpuszczono go i okazało się, że człowiek ten od kilku dni tułał się po lasach wraz z żoną i dwójką dzieci. Chłopi zaprosili ich do siebie. Z czasem obie rodziny tak się zżyły, że stały się niemal jedną. Pewnego razu chłop wrócił z sąsiedniej wsi i powiedział, że Niemcy znaleźli tam ukrywającą się żydowską rodzinę i zamordowali zarówno Żydów, jak i ukrywających ich Polaków. Zapadła pełna napięcia cisza. Żydzi zrozumieli, że nie mogą dłużej narażać swoich gospodarzy i przez noc spakowali swoje rzeczy. Rano do ich pokoju weszli Polacy. „Rozmawialiśmy na ten temat. Zostańcie. Co będzie z wami, niech będzie i z nami”. I ci ludzie przeżyli. Takich historii były tysiące.

Czy przeciętni Izraelczycy o nich wiedzą?

Powoli ta wiedza się do nich przedostaje. Pozwala ona spojrzeć na Polaków jak na ludzi z krwi i kości. Takich samych jak Żydzi. W archiwach Yad Vashem znalazłem świadectwa na temat takich czynów, o których wiem, że ja nie byłbym do nich zdolny. I to nie daje mi spokoju. Nie pozwala mi również wydawać żadnych ogólnych sądów na temat narodu polskiego. To był moment próby. Egzamin z człowieczeństwa. Czy my byśmy go zdali w podobnej sytuacji? Wszyscy – i Polacy, i Żydzi – jesteśmy przecież tylko ludźmi. My też nie jesteśmy święci. Byli w Polsce szmalcownicy, ale byli i bohaterowie. Tacy jak Irena Sendlerowa, z której możecie być dumni.

Israel Gutman jest żydowskim historykiem z instytutu Yad Vashem. Podczas okupacji niemieckiej był działaczem Żydowskiej Organizacji Bojowej w getcie warszawskim, uczestniczył w powstaniu w getcie, a następnie był więźniem nazistowskich obozów koncentracyjnych na Majdanku, Auschwitz-Birkenau i Mauthausen-Gusen. W 1961 roku, podczas odbywającego się w Izraelu procesu Adolfa Eichmanna, uczestniczył w nim w charakterze świadka.

Czy śmierć Ireny Sendlerowej została zauważona w Izraelu?

Oczywiście nie ma tak wielkiego zainteresowania jak w Polsce, ale pani Sendlerowa nie była tu postacią anonimową. Gdy Polska i Izrael wystąpiły wspólnie o nadanie jej Nagrody Nobla, w tutejszej prasie ukazało się wiele poświęconych jej artykułów, wielu izraelskich dziennikarzy dzwoniło do mnie, abym o niej opowiedział. Nie oszukujmy się jednak. Wiedza na temat pani Sendlerowej i jej dokonań jest największa wśród ocalałych Żydów z Polski, ludzi, którzy interesują się historią Holokaustu. Reszta społeczeństwa ma o niej raczej mgliste pojęcie.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Obustronne rozczarowanie Polaków i Ukraińców
Publicystyka
Ireneusz Krzemiński: Rząd stosuje te same zasady przy obsadzaniu stanowisk, co PiS
Publicystyka
Roch Zygmunt: Po co Donaldowi Tuskowi Pałac Prezydencki? Dla dobra rządu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Szymon Hołownia odda partię Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz. Czy Polska 2050 przetrwa?
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Klęska, zdrada, sukces? Co ma być polską narracją?