Łukasz Warzecha: Kto tu jest katokretynem?

Osoby, które wyraziły oburzenie po ceremonii otwarcia igrzysk okrzyknięto w Polsce "katokretynami". Tymczasem widowisko, w którym parodiowano "Ostatnią wieczerzę", nie przypadło do gustu także francuskiej lewicy. Zatem kto tak naprawdę jest "katokretynem"?

Publikacja: 30.07.2024 12:04

Lider francuskiej skrajnej lewicy, Jean-Luc Mélenchon.

Lider francuskiej skrajnej lewicy, Jean-Luc Mélenchon.

Foto: REUTERS/Yara Nardi

Cytat pierwszy:
„Kilkadziesiąt godzin po otwarciu igrzysk bardzo wzmocniło stereotyp katolika kretyna, który niczego nie rozumie, za to wszystkim się oburza, i generalnie żyje od oburzenia do oburzenia. Oczywiście nie wszyscy katolicy to katokretyni, ale właśnie ci ostatni są najbardziej donośni i widoczni”.

Cytat drugi:
„Nie podobała mi się kpina z chrześcijańskiej wieczerzy, ostatniej wieczerzy Chrystusa z Jego uczniami, fundamentalnej dla liturgii niedzielnej. Nie wchodzę tu w krytykę »bluźnierstwa«. To akurat nie dotyczy każdego. Jednak pytam: czemu dobremu służy ryzyko, że zrani się wierzących? Nawet, jeśli jest się antyklerykałem! W tym wypadku przemawialiśmy do całego świata. Wśród miliarda chrześcijan na świecie ileż jest dzielnych i uczciwych osób, którym wiara pomaga żyć i uczy, jak uczestniczyć w życiu wspólnym, nikogo nie krępując?”.

Obraz wiszący w Dijon inspirował twórców paryskiego widowiska?

Autorem pierwszego cytatu jest pan redaktor Tomasz Lis. Ciekawe, czy pan Lis za „katokretyna” uznałby maltańskiego arcybiskupa Charlesa J. Sciclunę, który w imieniu wielu katolików napisał protest adresowany do francuskiego ambasadora. Czy „katokretynami” są ludzie z firmy C Spire, którzy wycofali reklamy z igrzysk pod wpływem ceremonii otwarcia i parodii „Ostatniej wieczerzy” Leonarda da Vinci, która przecież była także parodią Ostatniej Wieczerzy, a więc wydarzenia opisywanego w Ewangeliach – nie tylko obrazu? Odłóżmy między bajki opowieści o tym, że scenę zainspirował obraz jednego z flamandzkich mistrzów, nikomu dotąd nieznany, wiszący w Dijon. Bo że za „katokretynów” uważa pan Lis, a także wielu innych, idących w jego ślady, zwykłych ludzi, niekoniecznie wierzących, wyrażających oburzenie – to chyba jasne.

Czytaj więcej

Jacek Cieślak: reinterpretacja obrazu czy obraza chrześcijaństwa. Co wydarzyło się w Paryżu?

Być może autora drugiego cytatu pan redaktor Lis również uznałby za „katokretyna”. Jest nim zaś Jean-Luc Mélenchon, lider lewicowego, a nawet lewackiego ugrupowania La France Insoumise, wchodzącego w skład lewicowego sojuszu, który zdobył w ostatnich wyborach we Francji 146 mandatów. To fragment blogowego wpisu polityka z soboty. Poza tym pan Mélenchon ceremonię chwali, choć nie podobała mu się również Maria Antonia z odciętą głową.

Kto powinien zachwycać się ceremonią otwarcia igrzysk?

Jest już po wyborach, więc pisząc te słowa lider francuskiej lewicy nikomu się nie podlizywał. Zresztą katolicy to i tak niewielka część jego elektoratu. Tym bardziej warto odnotować, że najbardziej bojowego lewicowego francuskiego polityka stać na deklarację, iż ranienie wierzących w przekazie skierowanym do całego świata jest co najmniej niestosowne. Stać go na wyjście w tej sprawie poza swoją radykalną bańkę. A dodać trzeba, że ceremonia, wbrew twierdzeniom niektórych polskich komentatorów, wywołała we Francji potężny spór.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Co łączy ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu, Le Pen, Trumpa i Dugina?

W Polsce tymczasem pan Lis reprezentuje postawę typową: wszystko w pakiecie. Jesteś czołowym przedstawicielem fajnopolactwa, lubisz Tuska, nienawidzisz PiS i Konfederacji – musiałeś się zachwycać ceremonią otwarcia igrzysk.

W wielu sprawach Francuzów naśladować nie warto. Ale może akurat w podejściu do takich wydarzeń powinniśmy.

Cytat pierwszy:
„Kilkadziesiąt godzin po otwarciu igrzysk bardzo wzmocniło stereotyp katolika kretyna, który niczego nie rozumie, za to wszystkim się oburza, i generalnie żyje od oburzenia do oburzenia. Oczywiście nie wszyscy katolicy to katokretyni, ale właśnie ci ostatni są najbardziej donośni i widoczni”.

Cytat drugi:
„Nie podobała mi się kpina z chrześcijańskiej wieczerzy, ostatniej wieczerzy Chrystusa z Jego uczniami, fundamentalnej dla liturgii niedzielnej. Nie wchodzę tu w krytykę »bluźnierstwa«. To akurat nie dotyczy każdego. Jednak pytam: czemu dobremu służy ryzyko, że zrani się wierzących? Nawet, jeśli jest się antyklerykałem! W tym wypadku przemawialiśmy do całego świata. Wśród miliarda chrześcijan na świecie ileż jest dzielnych i uczciwych osób, którym wiara pomaga żyć i uczy, jak uczestniczyć w życiu wspólnym, nikogo nie krępując?”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Szymon Hołownia odda partię Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz. Czy Polska 2050 przetrwa?
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Klęska, zdrada, sukces? Co ma być polską narracją?
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Nowy rok szkolny, stare problemy z kadrą nauczycielską
Publicystyka
Stefan Szczepłek: Wojtek Szczęsny przerósł ojca
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Publicystyka
Wynik wyborów w USA dotyczy nas wszystkich. Harris i Trump mają inne podejście do świata
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki