Friedrich Nietzsche powiadał, że resentyment jest cechą moralności niewolników. Człowiek prawdziwie wolny mu nie ulega. Nie potrzebuje rekompensować własnych niemocy nienawiścią, żądzą zemsty czy szyderstwem wobec innych. Tak jak „ludzie resentymentu”, którzy nie mogą się doczekać, aż wezmą rewanż na swoich przeciwnikach.
Tyle filozof, a teraz praktyk. Kolega o znanym nazwisku (o którego poglądach politycznych nie wiem nic, choć współpracujemy od lat) opowiedział mi następującą anegdotę. Kiedy osiem lat temu zmieniła się władza, jego program natychmiast zniknął z anteny jednego z publicznych mediów. Bez żadnego powodu. Znajomy zajmuje się tak niekontrowersyjną dziedziną jak historia polskiej muzyki rozrywkowej. Wyrzucono go jako człowieka poprzedniego dyrektora. Ten ostatni rzeczywiście wobec nowej władzy zachował się niewłaściwie, robiąc ze swojego odejścia spektakl polityczny. „Ale przecież ja go na oczy widziałem może ze trzy razy i nigdy z nim w zasadzie nie rozmawiałem” – wyjaśnił kolega i spuentował swój wywód następującymi słowami: „Teraz znowu pracuję dla publicznych mediów. I to, jak nowa władza zachowa się wobec ludzi takich jak ja, będzie dla niej pierwszym testem”.