Tym razem poszło o umowę wynegocjowaną z polskim rządem, by wycieczki młodzieży z Izraela mogły ponownie odwiedzać Polskę.
Prawicowy rząd w Warszawie nie chciał, by te wizyty były podróżą w bańce, w której młodzi Żydzi odwiedzają wyłącznie miejsca kaźni i by Polska kojarzyła się im wyłącznie z Zagładą, ale by też mogli dowiedzieć się o tysiącletniej wspólnocie losów Polaków i Żydów na terenie Rzeczypospolitej, jak również o II wojnie światowej przez pryzmat losów ludności polskiej. Jak długo nie chodzi o próbę przekłamania historii, albo uprawiania jakiegoś makabrycznego wyścigu o status największej ofiary historii, nie powinno to budzić kontrowersji. Szczególnie, że pamięć o Holokauście się zmienia.
Czytaj więcej
Oskarżając Polaków o ukrywanie "udziału wielu Polaków" w Holokauście były premier Izraela Jair Lapid krytycznie odniósł się do porozumienia między Polską a Izraelem w sprawie organizacji wycieczek młodzieży izraelskiej do Polski.
Gdy dwa tygodnie temu rozmawiałem w Bundestagu z jednym z posłów CDU, opowiadał, że podczas jednej z wizyt w Polsce jego dzieci zwróciły mu uwagę, że w niemieckich szkołach nie dowiedziały się nic na temat losów Polaków w czasie II wojny, o zbrodniach Werhmachtu nie wspominając. Owszem, niemieckie szkoły uczą o nazizmie, uczą o Holokauście, ale – jak relacjonował ów polityk – nie ma w nich militarnej historii II wojny światowej, która pozwoliłaby młodym Niemcom dowiedzieć się, jakie zbrodnie popełniali ich dziadowie wobec narodów Europy.
W rozmowach w Berlinie uderzyło mnie zresztą przekonanie, że w 1945 roku Niemcy zostały wyzwolone z nazizmu. Tak jakby to nie Niemcy ponosiły winę za zbrodnie II wojny światowej, lecz naziści, którzy w 1933 roku przejęli siłą władzę w tym kraju i narzucili Niemcom – wbrew woli narodu – nazistowską okupację...