„Czy z tym krajem łżywych kłamców i chamów można o czymś poważnym rozmawiać?" – obraził się w imieniu prezydenta Putina jeden z czołowych rosyjskich imperialistów Witalij Tretiakow.
Lakoniczna odpowiedź Amerykanina „Hmm, tak" na pytanie, czy uważa Władimira Putina za zabójcę, doprowadziło rosyjskich polityków do paroksyzmów wściekłości. Część odrzuca rady własnych amerykanistów i domaga się zamrożenia stosunków między oboma krajami, ograniczenia ich do „spraw czysto technicznych", a nawet obniżenia rangi przedstawicielstwa dyplomatycznego. To ostatnie oznaczałoby, że rosyjski ambasador, który w sobotę pojedzie „na konsultacje" do Moskwy, nie wróciłby już do Waszyngtonu.