Właściciel sklepu w Kobyłce pod Warszawą, który broniąc ekspedientki, śmiertelnie ugodził nożem napastnika, działał w ramach obrony koniecznej – oceniła prokuratura i umorzyła śledztwo – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
„Zaatakowany ma prawo odpierać zamach kosztem dobra napastnika, prawo nie może ustępować przed bezprawiem” – to główny przekaz w uzasadnieniu tej decyzji.
Podobnych przypadków jest więcej. Prokuratorzy obecnie chętniej niż kiedyś odstępują od zarzutów dla osób, które broniąc siebie lub swojej własności, zraniły, czy nawet zabiły napastników. W ostatnich trzech latach z powodu działania w obronie koniecznej umorzono w kraju 53 sprawy – wynika z danych KGP, do jakich dotarliśmy.
Pojęcie „mir domowy” nie jest pustym słowem
Atak na sklep sieci Żabka w Kobyłce (w styczniu tego roku) wyglądał dramatycznie. Przed północą dwóch zamaskowanych mężczyzn wtargnęło do sklepu. Łukasz P. zagroził ekspedientce pistoletem (później się okazało, że to replika), a Tomasz C., trzymając metalową rurkę, próbował otworzyć kasetkę z pieniędzmi – nie dał rady, nie znał kodu. Z zaplecza wyszedł właściciel sklepu, uderzył C. kilkukrotnie pięścią w twarz, a wtedy drugi napastnik przystawił mu broń do głowy (ekspedientka uciekła). Napadnięty, walcząc, chwycił nóż, którym otwierano przesyłki, ugodził nim Tomasza C. Ten uciekł, 300 metrów dalej upadł i zmarł.
Czytaj więcej
Policja Teksasu poszukuje 38-letniego Francisco Oropezy, który zastrzelił pięć osób, w tym dwoje...