Produkcja wódek kolorowych przynosi producentom praktycznie same korzyści. Lawinowo rośnie ich sprzedaż, zwłaszcza w małych buteleczkach. Dzięki wyższym marżom i niższemu podatkowi akcyzowemu wódki smakowe nie tylko przynoszą wyższe zyski niż w swoich czystych odpowiednikach, ale jeszcze ich rosnąca popularność promuje klasyczne marki.

Skąd te nowości
Trudno się więc dziwić lawinowo rosnącej liczbie nowych wariantów wódek smakowych wprowadzanych na rynek przez producentów. Jeszcze w 2016 r. półki sklepów monopolowych przywitały 23 nowości, a już rok później liczba innowacji się podwoiła. Nie mogło więc raczej chodzić jedynie o zwykły wzrost zainteresowania klientów, spragnionych nowych smaków. Gdy nie wiadomo, o co chodzi – często chodzi o pieniądze, tak jest i w tym przypadku. Klienci coraz mniej chętnie sięgają po czystą wódkę, kuszeni rosnącym rynkiem whisky i innymi mocnymi alkoholami. – Obecne trendy rynkowe powodują, że producenci alkoholi mocnych są zmuszeni do tworzenia innowacyjnych rozwiązań, stąd na rynek wprowadzono tak dużo nowych wariantów smakowych – mówi Karolina Wróblewska, senior brand manager w Stock Polska.
Czytaj także: Cydry przegrywają z piwem przez wyższą akcyzę
Produkty smakowe okazują się natomiast wódkami tylko z nazwy, większość asortymentu od dawna ma już zawartość alkoholu dużo poniżej 37 proc. objętości, co jest granicą dla wódek. W rzeczywistości likiery czy nalewki mają ok. 30 proc. mocy, dlatego na opakowaniach można przeczytać – „napój spirytusowy uzyskany na bazie spirytusu". – Każdy procent alkoholu mniej to dla producentów oszczędność 0,57 zł na litrze napoju, dzięki temu mamy szanse zmieścić się poniżej magicznej granicy ceny 19,99 zł za półlitrową butelkę – mówi „Rzeczpospolitej" Grzegorz Bartol, wiceprezes firmy Bartex.