Jak nieoficjalnie dowiedziała się redakcja „Rzeczpospolitej", były premier i minister gospodarki Waldemar Pawlak został od początku stycznia prezesem spółki Polskie Młyny. Poprzedni prezes firmy Rafał Stawiarz miał zostać odwołany już w grudniu.
O skomentowanie ponownego przejścia do biznesu poprosiliśmy Waldemara Pawlaka, jednak nie udzielił odpowiedzi i wyłączył telefon. Komentarza nie chcieli udzielić także inni politycy PSL, a zarząd BZK Group, do której należą Polskie Młyny, był nieuchwytny.
Polskie Młyny są kontrolowane przez Zbigniewa Komorowskiego, byłego posła i senatora z ramienia PSL, współwłaściciela m.in. Bakomy. Kilkanaście lat temu Waldemar Pawlak był już szefem spółki Warszawska Giełda Towarowa w czasie, gdy jej głównym udziałowcem był Komorowski.
– Na pytanie, jak radzą sobie politycy po przejściu do biznesu, odpowiedź jest trudna, bo politycy rzadko się takich zadań podejmują – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej S. Nartowski, emerytowany prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów. – Nie jest częstą praktyką, by byli premierzy przechodzili do prywatnych spółek – zauważa.
Nową posadą byłego premiera jest zdziwiony. – Uważam, że to ryzykowne, bo zarządzanie państwem jest łatwiejsze niż zarządzanie spółką. W państwie włączają się czujniki, gdy podejmowane są błędne decyzje. A w spółce, zwłaszcza takiej, gdzie nie ma służby compliance, nikt takiego alarmu nie wzniesie, chyba że właściciel, ale przecież on nie po to zatrudnia pracownika, by go nadmiernie kontrolować – tłumaczy.