W ramach tego planu już w sierpniu 1926 r. przeforsowano w Sejmie niesławną ustawę o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, która w upokarzający sposób ograniczała prawodawcze prerogatywy Sejmu i Senatu. W myśl art. 1 tej ustawy tytułowe upoważnienie udzielone zostało „w zakresie (...)uzgodnienia ustaw obowiązujących z konstytucją i wykonania jej postanowień przewidujących wydawanie osobnych ustaw" oraz w innych wyszczególnionych dalej obszarach, które nie mają związku ze sprawą godła. Teraz należało tylko czekać na odpowiedni moment, zapowiedziany w złowróżbnym przepisie art. 3, w myśl którego „ustawa niniejsza obowiązuje do dnia ukonstytuowania się następnego Sejmu".
Nie czekali na wynik
Jak wiadomo, Sejm pierwszej kadencji został rozwiązany 28 listopada 1927 r. Już niecały tydzień później prezydent Rzeczypospolitej zarządził wybory do nowego Sejmu, wyznaczając ich datę na 4 marca 1928 r. Inicjatorzy zmiany godła nie zamierzali jednak czekać na wynik wyborów i już 13 grudnia ujrzało światło dzienne rozporządzenie prezydenta o godłach i barwach państwowych oraz o znakach, chorągwiach i pieczęciach. Akt ten ustanawiał obowiązujący do dziś żałosny wzór „herbu państwowego" (art. 1). Ustalony wówczas „wizerunek orła białego" różni się od poprzedniego w sposób zasadniczy. Z głowy orła zdarto koronę królewską, a w jej miejsce wsadzono nakrycie, które nie odpowiada żadnemu uznanemu przez heraldykę wzorowi korony.
Choć rozporządzenie nazywa je właśnie „koroną", kształtem przypomina ono raczej bojarską papachę. Orzeł nie ma już głowy wzniesionej władczo ku górze, to samo powiedzieć trzeba o bezbronnie rozpostartych skrzydłach. Nienaturalnie wydłużone nogi pozostają w szerokim rozkroku, by było widać fantazyjny niby-ogon, jakiego nie ma w rzeczywistości żaden gatunek orła. Co poza tym razi najbardziej, to manieryczne i nienaturalne upozowanie ptaka. Wszystkie heraldyczne wizerunki orła, zarówno w Polsce, jak i na świecie, ukazują go ze skrzydłami wzniesionymi ku górze, czyli w pozycji ptaka w locie. Pewien amatorski obserwator ptaków drapieżnych powiedział mi kiedyś, iż takie żałosne rozpostarcie skrzydeł i konwulsyjne wyciągnięcie nóg, jak na wzorze sanacyjnym, widuje się tylko u ptaków martwych...
Co mogło być powodem wprowadzenia nowego godła oraz przyjętego podstępnego, wręcz tchórzliwego trybu tej zmiany? Możemy tylko domyślać się, że chodziło tu o usunięcie zeń korony królewskiej, na której tkwił niechętnie widziany znak krzyża, choćby nawet tylko jako element jabłka królewskiego. Mogło to odpowiadać natchnionym antychrystianizmem świeżo awansowanym czcicielom nowego złotego cielca, jakim było laickie wodzowskie państwo autorytarne.
Prezydent nie miał prawa
To, co jest pewne, to widoczne rażące naruszenie prawa w rozporządzeniu z 13 grudnia, gdyż nie ma ono umocowania nawet w wymuszonej na Sejmie cytowanej wyżej ustawie z 1926 r. Zakres przyznanych tam upoważnień dla prezydenta nie obejmował sprawy godła i barw narodowych. Poza tym w grudniu 1927 r., na trzy miesiące przed wyznaczonymi już wyborami do Sejmu, nie zachodziła żadna z ustawowych przesłanek do wydania takiego rozporządzenia. Ale, jako się rzekło, ustawa ta miała obowiązywać tylko „do ukonstytuowania się nowego Sejmu", którego skład nie był jeszcze pewny, nie można więc było czekać w tak ważnej dla niektórych sprawie.
Ustalony w 1927 r. wzór orła z oczywistych względów z powodzeniem przetrwał okres PRL i w obecnych czasach przypomina o ciężkim balaście historii naszej niepodległości, który wciąż milcząco dźwigamy. Moje wystąpienie ma na celu przerwanie milczenia przynajmniej w tej sprawie. Motyw korony królewskiej jako symbolu państwowej suwerenności, a także znak krzyża są obecne w godłach i na flagach większości krajów europejskich, od Bałkanów po Skandynawię, od Portugalii po Rosję. Nie są one kwestionowane ani zwalczane nawet wśród narodów kompletnie zlaicyzowanych.