Od soboty 28 listopada obowiązują nowe zakazy związane z pandemią. Niektóre z nich są jednak absurdalne.
Paragraf 26 ust. 11 pkt 2 rozporządzenia z 26 listopada w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów dopuszcza organizowanie imprez i spotkań do pięciu osób, które odbywają się w lokalu lub budynku wskazanym jako adres miejsca zamieszkania lub pobytu osoby, która organizuje imprezę lub spotkanie. Do limitu nie wlicza się organizatorów oraz domowników. Pojawienie się organizatorów w przepisie jest niespodzianką. Projekt o nich nie mówił. Tymczasem mają oni kluczowe znaczenie przy liczeniu gości przy stole.
Czytaj także: Koronawirus: ile osób będzie mogło zasiąść przy wigilijnym stole
– Pojęcie to nie zostało nigdzie zdefiniowane. Każdy będzie mógł być więc organizatorem Wigilii. Wystarczy oświadczyć, że aktualnie jest to nasze miejsce pobytu. Rozporządzenie nie wymaga nawet spełnienia przesłanki stałego pobytu ani zamiaru stałego pobytu. Nie trzeba więc być na stałe lub czasowo zameldowanym pod wskazanym adresem ani nawet uwiarygodniać swojego statusu organizatora np. poprzez przygotowanie pierogów z kapustą itp. Razem ze współorganizatorami mogą przebywać również osoby z nimi zamieszkujące oraz gospodarujące. Limit pięciu osób jest więc w praktyce fikcją – uważa Piotr Pałka, partner w Kancelarii Prawnej Derc Pałka.
Przepisy ustawy o zgromadzeniach nie będą miały w wypadku Wigilii zastosowania, bo zgromadzeniem jest zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach publicznych. A Wigilia jest spotkaniem w gronie rodzinny i bliskich, czyli z imprezą z ustawy o zgromadzeniach nie ma nic wspólnego. – Wątpię, by policja reagowała i liczyła gości, chodząc po mieszkaniach – uważa mec. Piotr Pałka.