Przysługuje jej wprawdzie roszczenie o zwrot nakładów, ale raczej nie powinna liczyć, że dostanie tyle, ile wyłożyła na poprawę cudzej własności.
Tak wynika z wyroku Sąd Apelacyjnego w Białymstoku, który zapadł 13 września 2013 r. (sygn. akt I ACa 603/11).
Chybiona inwestycja we wspólną przyszłość
Powództwo wytoczyła była synowa byłej teściowej. Ta druga miała dom, w którym pozwoliła zamieszkać swojemu synowi. Potem wprowadziła się tam także narzeczona syna, która rok później została jego żoną. Nie wiadomo, czy partnerka syna chciała przypodobać się nowej rodzinie, czy dom wymagał remontu. Faktem jednak jest, że opłaciła z własnej kieszeni spory remont domu m.in.: nowe pokrycie dachu, ocieplenie budynku i nową elewację, szambo, betonowe ogrodzenie, budowę tarasów, z których jeden został dodatkowo oszklony. Poza tym urządziła oranżerię, nasadziła wokół domu drzewka owocowe, tuje i róże, zakupiła piec CO na węgiel, kocioł elektryczny na ciepłą wodę oraz pompę do pieca. Wymieniła też baterie prysznicowe i umywalkowe, umywalkę, zakupiła szklane drzwi do kabiny prysznicowej i położyła panele w salonie. Na wszystko to wydała, jak twierdziła potem w sądzie, ponad 129 tys. zł. Pieniądze pochodziły częściowo z kredytu, jaki zaciągnęła jeszcze przed ślubem, a częściowo ze sprzedaży panieńskiego mieszkania.
Problem w tym, że jeszcze przed ślubem miało dojść do poważnego konfliktu pomiędzy dwojgiem młodych a właścicielką posesji, która twierdziła, że prace budowlano-remontowe były prowadzone przez nich wbrew jej woli. Po niemal dwóch latach od ślubu starsza pani wystąpiła do sądu o eksmisję syna i synowej. Do eksmisji nie doszło, bo małżonkowie rozwiedli się i synowa się wyprowadziła. Zażądała od teściowej zwrotu nakładów poczynionych na jej dom. Ostatecznie ograniczyła powództwo do kwoty 84.504 zł – na tyle wartość jej nakładów oszacował biegły.
Kto jest w złej wierze, ten niewiele dostanie
Rozpoznający pozew o zwrot nakładów Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że powództwo nie zasługiwało na uwzględnienie, gdyż – jak wynikało z materiału dowodowego - pozwana nie wyraziła powódce zgody na remont domu i urządzanie ogrodu. Synowa inwestowała więc w dom teściowej na własne ryzyko. Zdaniem sądu była przy tym posiadaczem samoistnym w złej wierze, gdyż przystępując do inwestycji wbrew woli teściowej, władała nieruchomością jak właściciel, a nie jak osoba korzystająca z nieruchomości jedynie na zasadzie użyczenia. To istotne, bo z treści art. 226 § 2 kodeksu cywilnego wynika, że samoistny posiadacz w złej wierze może żądać jedynie zwrotu nakładów koniecznych i to o tyle, o ile właściciel wzbogaciłby się bezpodstawnie jego kosztem.