Pewna kobieta domagała się przed sądem od ojca swojego nieślubnego syna 800 zł alimentów. Tłumaczyła, iż D.S., który wyprowadził się od nich trzy miesiące wcześniej zaniechał regularnej pomocy finansowej w utrzymaniu dziecka i przez ten czas przekazał łącznie kwotę 550 zł, która nie jest wystarczająca na utrzymanie dziecka (oceniła je na 1,6 tys. zł).
Przed sądem mężczyzna zaprzeczył kwocie podanej przez matkę dziecka. Wskazał, iż rozstając się z nią przekazał 1 tys. zł ze zwrotu podatku. Ponadto wspólnie ustalili, że w ramach przyczyniania się do utrzymania dziecka będzie dokonywał on wpłat na polisę ubezpieczeniową, która założyła matka. Zapewnił, że z tego zobowiązania wywiązywał się regularnie. W miarę swoich możliwości przekazywał też na konto bankowe matki pieniądze na utrzymanie dziecka.
Mężczyzna wskazał, że jego zarobki netto wynoszą 1654 zł netto i nie ma możliwości finansowych płacenia tak wysokiej kwoty alimentów, jakich domaga się matka dziecka. Dodał, że 800 zł alimentów zwalniałoby przedstawicielką ustawową z ponoszenia jakichkolwiek kosztów utrzymania ich potomka.
Sąd Rejonowy w Pruszkowie (sygn. akt III RC 377/14), który rozpatrywał powództwo kobiety uznał, że wskazane przez nią wydatki na utrzymanie dziecka (1,6 tys. zł) są zawyżone. Zdaniem sądu zgodnie z zasadami doświadczenia życiowego koszty te wynosiły 1,2 tys. zł. Składały się na nie wydatki na wyżywienie, ubranie, środki czystości, leczenie, opłaty mieszkaniowe, wakacje, zabawki, opiekę oraz dojazdy do przedszkola.
Powołując się na art. 133 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego sąd przypomniał, że na obydwojgu rodzicach ciąży obowiązek łożenia na utrzymanie dzieci, które nie są jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie. Zakres tego obowiązku, zgodnie z art. 135 kro, wyznaczają z jednej strony usprawiedliwione potrzeby osoby uprawnionej, z drugiej zaś zarobkowe i majątkowe możliwości osoby zobowiązanej.