Sprawa Ewy Tylman: Sąd Apelacyjny uchylił wyrok uniewinniający Adama Z.

Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok z kwietnia 2019 r. uniewinniający Adama Z. od zarzutu zabójstwa Ewy Tylman z zamiarem ewentualnym. Uwzględnił tym samym apelację wniesioną przez prokuraturę i oskarżycieli posiłkowych - rodzinę zmarłej.

Aktualizacja: 23.01.2020 12:35 Publikacja: 23.01.2020 12:02

Ewa Tylman

Ewa Tylman

Foto: Facebook

dgk

Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z. zepchnął Ewę Tylman ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Oskarżono go o  zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Taki czyn zagrożony jest karą do 25 lat więzienia lub dożywociem. Prokuratura  wnosiła o karę 15 lat pozbawienia wolności, a rodzina Ewy Tylman żądała dla oskarżonego dożywocia.

Czytaj też: Zabójstwo Ewy Tylman: Adam Z. uniewinniony

Oskarżony nie przyznał się w trakcie procesu do zarzucanego mu czynu. Został uniewinniony, gdyż w ocenie sądu "materiał dowodowy zgromadzony w sprawie nie pozwolił na przyjęcie, by oskarżony Adam Z. dopuścił się popełnienia zbrodni zabójstwa Ewy Tylman w sposób opisany w akcie oskarżenia, ani w jakikolwiek inny sposób przyczynił się do jej śmierci". Z materiału dowodowego nie wynikało też zdaniem sądu, kiedy i w jakich okolicznościach Ewa Tylman znalazła się w rzece, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy ktoś przyczynił się do jej śmierci.

Dzisiaj Sąd Apelacyjny w Poznaniu uwzględnił apelację wniesioną przez prokuraturę i rodzinę zmarłej Ewy Tylman i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Jak podaje Polsatnews, sędzia podkreślił w uzasadnieniu, że sąd pierwszej instancji "wydał niewłaściwy wyrok".

– Z pierwszych wyjaśnień Adama Z. wynika wprost, że Ewa przed nim uciekała, potknęła się i wpadła do wody. Adam Z. widząc to, odwrócił się i uciekł jak tchórz. Brak jest podstaw do stwierdzenia, że Adam Z. dopuścił się zabójstwa. Jednak co najmniej powinien odpowiadać za nieudzielenie Ewie Tylman pomocy. Jak odchodził od rzeki, Ewa Tylman żyła, płynęła i on o tym wiedział – tak uzasadniał wyrok uchylający sędzia Marek Kordowiecki, cytowany przez "Głos Wielkopolski".

Sędzia zwracał uwagę, że Sąd Okręgowy błędnie ocenił wyjaśnienia oskarżonego. – Drobiazgowość jego relacji w zeznaniach na gorąco wskazuje, że nie jest tak, jak oskarżony twierdził na późniejszym etapie, że nie pamiętał zdarzeń. Jego pierwsze wyjaśnienia wskazują, że doskonale pamiętał, co się działo – mówił sędzia dodając, że prędkość chodu Adama Z. wskazywałaby na to, że chciał jak najszybciej oddalić się z okolic Warty.

– Jego postawa zmienia się chwilę po tym, gdy najpierw znika razem z Ewą Tylman w obiektywie kamery i następnie pojawia się sam po pięciu minutach. To są jedynie przesłanki, ale wskazują wprost, że Adam Z. doskonale wiedział, co stało się w z Ewą Tylman i że znalazła się w wodzie. Zupełnie inną kwestią jest jak znalazła się w wodzie – mówił sędzia Kordowiecki.

Praca, Emerytury i renty
Nie wszyscy uprawnieni dostaną 13. emeryturę w tej samej wysokości. Od czego zależy kwota?
Prawo karne
Rośnie przestępczość obcokrajowców. Potrzebna nowa strategia
Zawody prawnicze
Państwo nie chce już płacić milionów komornikom za przymusową emeryturę
Sądy i trybunały
Prawnicy kojarzeni z poprzednią władzą jednoczą siły. Inicjatywa wyszła z TK
Konsumenci
Jest pierwszy „polski” wyrok dotyczący sankcji kredytu darmowego