Chodzi o projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z poprawą bezpieczeństwa ruchu drogowego. – Jednym z kluczowych elementów przygotowywanych zmian jest zaostrzenie sankcji wobec kierowców, którzy łamią sądowe zakazy prowadzenia pojazdów. W przypadku naruszenia zakazu sąd powinien co do zasady orzekać dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Także możliwość przepadku pojazdu oraz minimalne świadczenie pieniężne w wysokości 10 000 zł mają pełnić rolę środków odstraszających – czytamy w uzasadnieniu.
Czytaj więcej
Rząd chce zabierać prawo jazdy na pięć lat za złamanie zakazu, który w ostatnich latach narusza znikomy procent osób. Prawdziwym problemem nie są kierujący, którym dokument zatrzymano na krótki okres, lecz ci, którym w ogóle cofnięto uprawnienia.
Łamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdu stanowi przestępstwo z art. 244 kodeksu karnego, za które grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. O ile jeszcze w 2018 roku policjanci stwierdzili 7014 takich przypadków, o tyle w ubiegłym roku już ponad dwa razy tyle – 16 534. A i tak to tylko wierzchołek góry lodowej, bo ilu kierowców jeździ „na zakazie”, ale nie zostało zatrzymanych do kontroli lub nie popełniło żadnego wykroczenia, które dałoby policji powód do sprawdzenia posiadanych uprawnień – nie wiadomo.
Dlatego zgodnie z projektowanym nowym brzmieniem art. 42 § 3 k.k., sąd będzie orzekał zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych dożywotnio nie tylko jak obecnie za jazdę w stanie nietrzeźwości w warunkach recydywy, ale też m.in. w razie popełnienia przestępstwa z art. 244 k.k., jeżeli czyn sprawcy polegał na niezastosowaniu się do zakazu prowadzenia pojazdów.