Karta pacjenta onkologicznego, która miała przyśpieszyć wykrywalność i leczenie nowotworów, uniemożliwia chorym korzystanie z nowoczesnych badań i sprzętu. Chodzi o PET – to urządzenie do pozytonowej tomografii emisyjnej. Pozwala w bardzo wczesnym stadium wykryć nawet najmniejsze komórki nowotworowe. Chorzy z zieloną kartą nie mogą jednak korzystać z tej diagnostyki, bo lecznice ponoszą straty, jeśli wyślą na nią pacjenta.
– Za diagnostykę chorego spoza szybkiej ścieżki onkologicznej Narodowy Fundusz Zdrowia płaci szpitalowi realny koszt tego badani, czyli 4,3 tys. zł lub 3,1 tys. zł. Tymczasem za pacjenta z zieloną kartą niecałe 2 tys. zł – mówi Anna Drukała, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Krakowie.
Większość placówek medycznych nie ma urządzenia PET. Dlatego musi wysyłać pacjentów do placówki, która go posiada.
– W pakiecie onkologicznym NFZ nie płaci za ilość wykonanych usług, czyli np. badań PET. Finansuje ryczałtem całość. Szpitale mają więc wyliczone, że w ramach stałej, comiesięcznej kwoty nie mogą wydać na PET więcej niż 1,9 tys. zł na jedno badanie – dodaje Anna Drukała.
NFZ zakontraktował na 2015 r. więcej badań urządzeniem PET, ale jednocześnie obniżył ich wycenę. Na te badania nie trafi zatem więcej chorych.