Chorzy szukają dokumentów

Gdy przychodnie się przenoszą, pacjenci mają utrudniony dostęp do historii choroby.

Publikacja: 28.02.2014 08:39

Chorzy szukają dokumentów

Foto: Fotorzepa

Lubelski Urząd Marszałkowski zdecydował w kwietniu ubiegłego roku o reorganizacji lecznic. Przeniósł m.in. poradnię urologiczną, endokrynologiczną, kardiologiczną i diabetologiczną ze szpitala im. Jana Bożego do szpitala im. Kardynała Wyszyńskiego, czyli na drugi koniec miasta.

Przerwana ciągłość

Zdenerwowani pacjenci skarżą się lubelskim mediom, że w nowym miejscu mają kłopot z dostępem do swojej historii choroby. Muszą jeździć na drugi koniec miasta po jej kopie i dostarczać do szpitala im. Kardynała Wyszyńskiego.

Kłopoty pacjentów z Lublina obnaża szerszy problem. Pokazuje, że w przepisach o dokumentacji medycznej może być luka. Przez nią historia choroby nie wędruje za pacjentem. Narusza to ciągłość leczenia. Pacjenci muszą więc od nowa zapisywać się do lekarza rodzinnego, prosić o skierowanie i ponownie zajmować miejsce w kolejce do specjalisty.

7,30? złotych

kosztuje jedna  strona wyciągu ?lub odpisu ?z historii choroby pacjenta

Dyrektor szpitala im. Jana Bożego, z którego zniknęły poradnie, tłumaczy to działanie przepisami. – Nie możemy przekazać oryginalnej dokumentacji medycznej pacjentów do drugiej placówki, bo cały czas musimy trzymać ją na wypadek kontroli NFZ. Ten może sprawdzić np. podstawy leczenia pacjenta nawet dziesięć lat wstecz – tłumaczy Marzena Kowalczyk, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie. Zaznacza jednak, że każdy pacjent, który się zgłosi do nich po dokumentację, od ręki dostanie kopie.

Tymczasem, zdaniem ekspertów, takie wyjaśnienia wprowadzają pacjentów w błąd i nie służą ich dobru.

73 gr

kosztuje skopiowanie strony dokumentacji

– Szpital, z którego samorząd przenosi poradnie, powinien przekazać dokumentację wszystkich chorych do nowej placówki – mówi dr Dorota Karkowska, prezes fundacji Ius Medicinae. Powołuje się na § 76 rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej. Stanowi on, że jeśli zadania placówki (w lubelskim wypadku – poradni) przejmuje inna lecznica, to ta ostatnia przejmuje też dokumentację.

– W związku z tym to w nowym miejscu pacjenci powinni znaleźć swoją dokumentację i decydować, czy dalej chcą się tam leczyć. Jeśli nie, to nowa placówka musi im na żądanie przygotować kopie – dodaje Karkowska.

Tylko kopia

Dyrektorzy szpitali postępują jednak odwrotnie. Tłumaczą, że nie mogą automatycznie przenosić historii chorób, bo nie wiadomo, czy pacjent będzie chciał się leczyć w nowym miejscu.

– Dlatego my jako szpital przejmujący dostaliśmy od poprzednika tylko kopie dokumentacji tych osób, które zarejestrowały się w szpitalu im. Jana Bożego, kiedy już było wiadomo, że samorząd przenosi stamtąd poradnie –mówi Gabriel Maj, dyrektor szpitala im. Kardynała Wyszyńskiego, Potwierdza to rzecznik praw pacjenta. – Pacjent ma prawo wyboru poradni specjalistycznej i nie można automatycznie przenieść jego dokumentacji – tłumaczy Krystyna Barbara Kozłowska.

Maciej Dercz, radca prawny, ekspert ds. zdrowia Uczelni Łazarskiego, zauważa, że w przepisach jest luka. – Nieistniejąca już ustawa o ZOZ wskazywała, że samorząd musi zapewnić pacjentom ciągłość leczenia. O tym milczy ustawa o działalności leczniczej. To dowodzi, że pacjent jest u nas petentem. O wszystko musi prosić i nie ma nad nim żadnej skoordynowanej opieki – podsumowuje. Uważa, że w Lublinie powinien interweniować RPP.

Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
Praca, Emerytury i renty
Lawinowy wzrost L4 z powodu krztuśca. Alarmujące dane ZUS
W sądzie i w urzędzie
Lex ciągnik na wstecznym. Komornik łatwiej zajmie ruchomości?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Szef CKE: W tym roku egzamin ósmoklasisty i matura będą łatwiejsze
Sądy i trybunały
Sąd: prokuratura ma przeprowadzić śledztwo ws. Małgorzaty Manowskiej