Związkowcy i przedstawiciele pracodawców zobowiązali się wynegocjować propozycję zmian w przepisach emerytalnych, która zrewolucjonizuje zasady nabywania comiesięcznych świadczeń. Założenie jest takie, by osoby, które nie wypracowały odpowiednio długiego stażu lub nie zebrały na koncie wystarczająco dużo pieniędzy, po osiągnięciu wieku emerytalnego otrzymywały jednorazową wypłatę zebranych środków lub raz do roku jednorazową wypłatę świadczeń skumulowanych z 12 miesięcy. Nieoficjalnie mówi się, że taka wypłata mogłaby nastąpić razem z przelewem 13. emerytury.
Czytaj więcej
Doradcy ZUS wyliczają, że czerwcowe świadczenia będą wyższe niż lipcowe. Ale to się jeszcze zmieni.
Problem w tym, że obecnie jest już 338 tys. emerytów, którzy nie wypracowali stażu co najmniej 20 lat ubezpieczenia dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn, gwarantujących im prawo do minimalnej emerytury (obecnie 1338,44 zł brutto, czyli 1217,98 zł na rękę).
Mikroemerytury stanowią około 10 proc. wszystkich świadczeń przyznanych na nowych zasadach. Zdecydowana większość tych osób, bo 82 proc., to kobiety. Szacuje się, że w 2025 r. liczba takich osób może wynieść nawet 500–600 tys.
Choć szczegóły nowych rozwiązań mają zostać dopiero ustalone przez partnerów społecznych, to w czasie środowego posiedzenia zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego pojawiły się już ramy nowej regulacji. Minimalny staż ubezpieczeniowy ma wynieść pięć lat. Są jednak również rozważane wymogi minimum 10 czy nawet 15 lat. Z wyliczeń ZUS, przedstawionych podczas spotkania w RDS, wynika, że osoba otrzymująca przez pięć lat przed emeryturą minimalne wynagrodzenie dostanie dożywotnio około 117 zł (kobiety) i 147 zł (mężczyźni) miesięcznego świadczenia. Gdyby minimalny staż emerytalny ustalić na poziomie dziesięciu lat, to osoby zarabiające ustawowe minimum w ciągu ostatnich dziesięciu lat przed przejściem na emeryturę dostaną miesięcznie 236 zł kobieta i 284 zł mężczyzna, a przy stażu 15 lat będzie to odpowiednio 347 i 417 zł miesięcznie brutto.