Wiesława Brzyś miała przy sobie złoty zegarek, bursztynową broszkę i medalik Matki Boskiej, gdy została aresztowana przez Niemców w czasie Powstania Warszawskiego. Po wielu latach od zakończenia wojny biżuterię zwrócili jej córce Wandzie Jaroszyńskiej przedstawiciele niemieckiego Arolsen Archives.
– Kiedy zobaczyłam te rzeczy, od razu miałam przeczucie, że mogły należeć do mojej mamy, bo kochała bursztyny – wspominała Wanda Jaroszyńska. Zachowała w pamięci mamę jako piękną kobietę, ceniącą elegancki wygląd.
– Ludzie aresztowani podczas Powstania Warszawskiego nie posiadali przy sobie zbyt wielu rzeczy – mówi Małgorzata Przybyła z Arolsen Archives. – Zazwyczaj nie mieli możliwości spakowania czegokolwiek, gdyż Niemcy masowo aresztowali warszawiaków podczas licznych łapanek. Tym bardziej przedmioty te stanowią obecnie dla wielu rodzin wyjątkową wartość, zwłaszcza gdy ocaleni nie byli w stanie opowiedzieć o tym, co w czasie wojny przeżyli.
Czytaj więcej
Niemieckie archiwum Arolsen poszukuje rodzin osób wywiezionych z Warszawy po powstaniu, którzy następnie zginęli w obozach.
Wojenna trauma wypchnięta z pamięci
– Często mówiła, że jej dzieciństwo skończyło się w 1936 r., kiedy wraz z rodzicami przeprowadziła się do Warszawy – wspomina matkę Wanda Jaroszyńska. – Podczas wojny skończyła szkołę podstawową, a potem urząd pracy wysłał ją na roboty do Niemiec. Ostatecznie trafiła do Wiednia, gdzie zamieszkała ze starszą, samotną panią. Ale rodzice, moi dziadkowie, nie wiedzieli, co się z nią stało. Zdołali ją jednak wykupić i sprowadzili do domu, ale była to decyzja, której później bardzo żałowali. Kiedy w 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie, ich dzielnicę zajęli niemieccy żołnierze. Zabrali wtedy moją mamę, babcię i dziadka do KL Stutthof – mówi po latach jej córka.