Zakład funkcjonował na terenie Generalnego Gubernatorstwa przez cały okres okupacji jako Hauptversicherungsanstalt, czyli Główny Urząd Ubezpieczeń. Od początku swojego istnienia (powstał na mocy rozporządzenia prezydenta RP z 1934 r.) zatrudniał pracowników, którzy oprócz odpowiednich kwalifikacji zawodowych musieli się także odznaczać nienaganną postawą moralną. To właśnie zdecydowało o tym, że wielu pracowników Zakładu w czasie okupacji brało udział w konspiracji, a następnie walczyło z bronią w ręku na powstańczych barykadach.
Po wybuchu wojny Niemcy pozostawili polskich pracowników w instytucjach ubezpieczeniowych, narzucając im jedynie niemieckie kierownictwo. Dzięki temu w ubezpieczalniach społecznych, które podlegały wówczas ZUS, oraz w samych oddziałach Zakładu można było fikcyjnie zatrudniać osoby działające czynnie w konspiracji. Takie zatrudnienie chroniło nie tylko przed wywiezieniem na roboty do Niemiec, ale stwarzało również możliwości swobodnej działalności konspiracyjnej. Jako nocni stróże, palacze itp. działacze podziemia otrzymywali specjalne przepustki, które uprawniały ich do poruszania się po mieście po godzinie policyjnej.
Czytaj więcej
W Muzeum Powstania Warszawskiego odbyły się we wtorek uroczystości w związku z przypadającą w tym roku 1 sierpnia 80. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego.
Pracownicy ZUS w powstaniu. Z przygotowaniem bojowym i bez niego
Liczba pracowników Centrali ZUS zaangażowanych w działania konspiracyjne, jak twierdzili naoczni świadkowie tych wydarzeń, była znacząca: „…grupa koleżanek i kolegów [biorących udział – przyp. aut.] w konspiracji wojskowej i w innych ugrupowaniach [...] obejmowała około 60 osób, oprócz oddziałów sanitarnych. Obok posiadających wyszkolenie wojskowe należeli do oddziału pracownicy nie mający żadnego przygotowania bojowego. Podlegali oni szkoleniu teoretycznemu i praktycznemu. […] Grupa ta stanowiła łącznie jeden pluton. Poczynając od 1942 r. odbywały się regularne odprawy oraz zbiórki bądź w gmachu ZUS, bądź w mieszkaniach kolegów. Wyznaczeni przez dowództwo instruktorzy kształcili uczestników konspiracji […] Zadania grupy ulegały w toku okupacji zmianom. Ostateczny teren obejmował obszary znajdujące się w klinie między Smolną a Książęcą (Szpital św. Łazarza oraz Muzeum Narodowe). Punktem zbiórki miał być gmach ZUS” [cytat pochodzi z wydanych nakładem ZUS w 1947 roku wojennych wspomnień pracowników ZUS pt. „Posterunek na Czerniakowskiej”, zachowana pisownia oryginału – przyp. aut.].
We wspomnianych tutaj oddziałach sanitarnych służyły ZUS-owskie urzędniczki, które jeszcze przed wybuchem powstania uczestniczyły w kursach sanitarnych prowadzonych przez lekarzy z ubezpieczalni społecznych. Lekarze ci często w swoich prywatnych gabinetach organizowali składy materiałów opatrunkowych na wypadek wybuchu powstania. Jednym z takich lekarzy był Kazimierz Miszewski, który tak wspominał tamte wydarzenia: „W porozumieniu z ówczesnymi władzami konspiracyjnymi, cywilnymi i wojskowymi [...], jako [...] kierownik wyszkolenia sanitarnego wojskowej służby kobiet, obserwowałem przy ambulatoriach (na Smulikowskiego, na Polnej i na Woli) konspiracyjne przygotowania. [...] Nagromadzenie materiału [opatrunkowego – przyp. aut.] na Polnej oddało dużą przysługę w czasie Powstania największemu szpitalowi, ostatnio do 900 łóżek, zaimprowizowanemu przy ulicy Jaworzyńskiej. […] Dwóch lekarzy Ubezpieczalni w moim rejonie zamieniło swe mieszkania, od pierwszych dni powstania do końca, na punkty opatrunkowe i szpitaliki, przez które przewinęły się setki potrzebujących pomocy”.