Lotos wspiera polskie skoki już od dwóch dekad. Czy to sprawia, że kibicom marka kojarzy się jednoznacznie z tą dyscypliną: mówisz Lotos, myślisz skoki?
Zakładamy, że tak jest, choć dopóki nie mamy twardych danych, dokładnie tego nie wiemy. Lotos to duży i świadomy sponsor polskiego sportu. Oprócz skoków wspiera piłkę nożną, rajdy, koszykówkę ligową, AZS, Tour de Pologne czy Polski Związek Tenisowy. Na pewno zwiększył przez to znajomość marki i pozyskał sympatię kibiców. Ale dzisiaj podstawowym celem, jaki zakładają sobie sponsorzy, jest zwiększenie sprzedaży. Żeby rozmawiać o efektach, trzeba by przeprowadzić badania, czy wzrost rozpoznawalności marki spowodował, że w sposób świadomy kibic np. skoków wybierze stację Lotosu, jeśli w tej samej odległości będzie miał stacje Circle K czy Orlenu.
Może wybierze Lotos, bo dzięki temu poczuje, że wspiera polskie talenty i dokłada swoją cegiełkę do przyszłych sukcesów?
Sam fakt sponsorowania nie przyciąga klienta do produktu. Co innego kampanie, np. organizacja konkursu, w którym do wygrania byłyby bilety na Puchar Świata w Zakopanem. Na tym polega świadome wykorzystanie faktu, że jest się sponsorem. To, co można zauważyć w przypadku Lotosu, to dobrze umiejscowiony i widoczny branding, zdecydowanie lepszy niż pozostałych sponsorów – na górnej części stroju czy czapce trenerskiej. Gdy skoczek siedzi na belce czy udziela wywiadu, najbardziej wyeksponowanym logotypem jest właśnie Lotos. Tutaj lekcja została odrobiona celująco. Ekspozycja jest lepsza niż w męskiej siatkówce. Lotos ma dość przyjazne logo, kamera je lubi. Program „Szukamy następców mistrza” jest kojarzony w środowisku, bo rzeczywiście przyniósł korzyści.
Czytaj więcej
Od prawie 20 lat Grupa Lotos wspiera polskich skoczków. Była przy nich w momentach triumfu, nie zwątpiła w nich, gdy przeżywali kryzys.