Czy ustawa odorowa stanie się kłopotem dla PiS na wsi? Projekt zaprezentowany przez rząd reguluje, jak daleko od budynków mieszkalnych mogą stać np. chlewnie czy inne budynki generujące nieprzyjemne zapachy. Ma to być co najmniej 500 m. Ustawa nie podoba się jednak wielu rolnikom, którzy są przekonani, że zablokuje wiele inwestycji.
W poniedziałek tematem zajmował się parlamentarny zespół ds. debaty publicznej, którego szefem jest poseł Konfederacji – rywala PiS w walce o konserwatywny elektorat – Robert Winnicki. Jak wynika z naszych rozmów, jednym z animatorów ruchu przeciwko ustawie jest Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej, który stał się rozpoznawalny przy okazji prac nad ustawą o ochronie zwierząt. Wtedy występował w obronie branży futrzarskiej.
W grze jest też AgroUnia, sojusz rolników znajdujący się od kilku miesięcy na kursie kolizyjnym z rządem PiS. – Ustawa odorowa to zagrożenie dla wielu rodzinnych hodowli. Kierunek jest słuszny. Wykonanie beznadziejne – przyznał w poniedziałek lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. Przedstawiciele jego organizacji wzięli udział w poniedziałkowej debacie nad ustawą, podobnie przedstawiciele innych środowisk – producentów żywności, hodowców bydła, producentów trzody chlewnej, drobiu, mięsa.
– Ten temat jest bardzo istotny. Wśród rolników ustawa odorowa budzi uzasadnione kontrowersje. Ta ustawa na dzień dzisiejszy będzie niekorzystna dla polskiego rolnictwa – podkreślał Winnicki.
W debacie wzięli też udział przedstawiciele resortów rolnictwa i środowiska. – Problem uciążliwości zapachowej jest w kraju znany od lat. Ludzie mają różne percepcje zapachów. Trzeba to uszanować. Z roku na rok liczba skarg wzrasta. A my chcemy uregulować lokalizację największych obiektów, tylko tych nowych – przekonywał Roman Głaz z Ministerstwa Środowiska.