Rządzący od ćwierćwiecza prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko wysłał do Wilna list gratulacyjny, w którym wyraził nadzieję na to, że „wszystkie kwestie pomiędzy krajami zostaną uregulowane". – Bardzo liczę na kontynuację dialogu, w tym również na gościnnej białoruskiej ziemi – zasugerował Łukaszenko, że wizyta nowego prezydenta Gitanasa Nausedy na Białorusi będzie mile widziana. Ze wszystkich swoich sąsiadów Białoruś obecnie ma najgorsze relacje właśnie z Litwą.
Wszystko za sprawą budowanej 50 km od Wilna elektrowni atomowej w Ostrowcu. Litewskie władze od początku protestowały przeciwko budowie. W Mińsku obawy Litwinów zignorowano jeszcze w 2011 roku i w ten sposób przekreślono relacje z Wilnem na długie lata.
Od tamtej pory pomiędzy Litwą a Białorusią trwa nieustanna walka na forum różnych instytucji międzynarodowych. Z tego powodu Litwa od miesięcy blokuje podpisanie tzw. umowy bazowej pomiędzy Białorusią a Unią Europejską. Chodzi przede wszystkim o określenie zasad współpracy handlowej i gospodarczej, która wciąż się odbywa na podstawie podpisanego jeszcze w 1989 roku „Porozumienia o handlu i współpracy" pomiędzy nieistniejącymi już Wspólnotami Europejskimi a ZSRR. W warunkach ciągłej presji gospodarczej ze strony Moskwy umowa ta dla Mińska ma duże znaczenie.
– Białoruskie władze zdają sobie sprawę z tego, że problematyczna dyskusja w kwestii elektrowni atomowej się nie skończy i trzeba o tym rozmawiać. Liczą jednak na to, że nowy prezydent nie będzie blokował współpracy Białorusi z UE. To najważniejsze oczekiwanie – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Jurij Caryk, politolog z mińskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej, były analityk w administracji Łukaszenki. – Chodzi o ważne dla Białorusi perspektywy rozwoju współpracy handlowej i inwestycyjnej z UE.
To właśnie dlatego Mińsk od lat próbuje znaleźć sojuszników na Litwie, byle przekonać Wilno do ustępstw w Brukseli. Na początku maja Łukaszenkę odwiedził były prezydent Litwy Rolandas Paksas (2003–2004). Rządził krótko, ponieważ został odsunięty od władzy przez parlament w drodze impeachmentu. Był oskarżany o wątpliwe związki z rosyjskim biznesmenem Jurijem Borysowem, któremu nadał obywatelstwo litewskie. Po spotkaniu z białoruskim przywódcą Paksas stwierdził, że temat białoruskiej elektrowni jest na Litwie wykorzystywany do celów politycznych.