Od dziesięciu lat Viktor Orbán rozmontowuje demokrację i rządy prawa na Węgrzech. Podporządkowuje sobie sądownictwo, likwiduje niezależne media, wyrzuca prywatne uniwersytety, łamie prawa imigrantów. Nigdy go za to nie spotkała poważna kara. Jeszcze do tego roku jego partia pozostawała w głównej chadeckiej frakcji Europejskiej Partii Ludowej, jego legislacyjne zmiany przechodziły po lekkich modyfikacjach, a on sam, jego rodzina i partyjni koledzy bogacą się na unijnych funduszach, których Węgry pozostają – w przeliczeniu na mieszkańca – jednym z głównych beneficjentów.
Ta złota era może dobiec końca, bo Orbán zamachnął się na prawa społeczności LGBT. To wywołało zmasowaną krytykę w UE i po raz pierwszy w historii na szczycie UE odbyła się debata na temat Węgier. – To było dość konfrontacyjne. Myślę, że Orbán się tego nie spodziewał – powiedział potem Alexander De Croo, premier Belgii.
Dyskusję rozpoczął Xavier Bettel, premier Luksemburga, który w emocjonalnym wystąpieniu mówił o swoich doświadczeniach bycia gejem i braku akceptacji ze strony części rodziny. – Jestem gejem, nie wybrałem tego – powiedział. Orbána atakowali przywódcy wielu innych państw UE. Najdalej poszli Holender i Szwed. Ten pierwszy, Mark Rutte, zasugerował, żeby Orbán zastanowił się, czy chce pozostać w UE, skoro nie podziela jej wartości. A Stefan Löfven powiedział, że Szwedzi nie będą chcieli płacić na taki kraj.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Orbán się bronił, argumentując, że przyjęta dwa tygodnie temu ustawa nie jest skierowana przeciw homoseksualistom, tylko w obronie prawa rodziców do decydowania o wychowaniu seksualnym dzieci. Tę linię obrony podjął też Mateusz Morawiecki, jeden z dwóch przywódców – obok słoweńskiego premiera – którzy stanęli po stronie Węgra. Jednak te argumenty natychmiast skontrowała Ursula von de Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, która miała pod ręką tłumaczenie węgierskiej ustawy.
Nowe prawo to zestaw poprawek do już istniejących ustaw pod ogólną nazwą „surowych działań przeciw sprawcom czynów pedofilskich". Zrównuje ono pornografię i treści przedstawiające seksualność dla niej samej z informacjami o homoseksualizmie, zmianie płci oraz płci innej niż ta wpisana w akcie urodzenia. I przewiduje, że takie treści nie mogą być dostępne w przestrzeni publicznej dla osób poniżej 18. roku życia. Mowa tu szczegółowo o mediach linearnych, reklamach, edukacji poprzez wprowadzenie zmian w przepisach regulujących te sfery. Ale generalnie zakazuje się udostępniania takich treści osobom poniżej 18. roku życia poprzez zmiany w ustawie o ochronie rodziny.