Viktor Orbán od trzydziestu lat stawia czoła ostrej krytyce. Wręcz to lubi. Ale na ostatnim szczycie UE nawet on uznał, że pozostali przywódcy Unii przesadzili. Poszło o przyjętą przez węgierski parlament ustawę, która zakazuje propagowania homoseksualizmu w szkołach i mediach skierowanych do młodzieży. Premier Włoch Mario Draghi tłumaczył Orbánowi, na czym polegają podstawy chrześcijaństwa, jego łotewski kolega Krišj?nis Karinš wskazywał na niezgodną z wartościami europejskimi dyskryminację. Ale na czele szarży stanął Holender Mark Rutte, który odwołał się nawet do art. 50. traktatu opisującego tryb wychodzenia kraju z Unii. Głos Polaków i Słoweńców, jedynych, którzy wystąpili w obronie Węgra, był ledwie słyszalny.