Na przeszkodzie uruchomienia nowego pakietu niemieckiej pomocy stoi ustępujący kanclerz Olaf Scholz. Dokładniej rzecz biorąc, jest on równocześnie za i przeciw. Udowadnia, że jest gotów zgodzić się na dodatkowe środki dla Ukrainy, lecz ich źródłem powinny być nowe kredyty. Wymagałoby to unieważnienia konstytucyjnego hamulca budżetowego. Jest to przedsięwzięcie praktycznie niemożliwe do przeprowadzenia w warunkach kampanii wyborczej.
Równocześnie Scholz nie chce nic słyszeć o innym rozwiązaniu w postaci wykorzystania zapisu w konstytucji przewidującego możliwość obciążenia budżetu „niezaplanowanymi wydatkami”, na co nalega Friedrich Merz, szef CDU i prawdopodobny przyszły kanclerz po lutowych wyborach do Bundestagu. Chodzi w sumie o 3 mld w budżecie opiewającym na 480 mld euro z luką budżetową sięgającą 16 mld euro.
Niemcy: Zieloni chcą zwiększenia wydatków na pomoc dla Ukrainy
Zwiększenie jej o 3 mld nie jest żadnym problemem dla Zielonych, obecnych koalicjantów SPD Scholza w przedwyborczym rządzie mniejszościowym. Sfrustrowana uporem Scholza w tej sprawie Annalena Baerbock, szefowa MSZ, wybiegła nawet wzburzona z posiedzenia rządu w minionym tygodniu.
– Nie można mieć złudzeń, że prezentując takie stanowisko, Scholz stara się w kampanii wyborczej zaprezentować jako polityk dbający bardzo o finanse publiczne, a także jako kanclerz opowiadający się za pokojowym zakończeniem wojny w Ukrainie – mówi „Rzeczpospolitej” anonimowo rozmówca z kręgów niemieckiego MSZ.
Czytaj więcej
- Postaramy się przekonać Donalda Trumpa do ponownego rozważenia tego kroku - oświadczył Karl Lauterbach. Minister zdrowia Niemiec odniósł się do decyzji 47. prezydenta USA o wycofaniu Stanów Zjednoczonych ze Światowej Organizacji Zdrowia.