Joe Biden – prezydent przegrany

Prezydent Joe Biden przejdzie do historii jako ten, który wydał Stany Zjednoczone na pastwę Donalda Trumpa. Z własnej winy.

Publikacja: 17.01.2025 04:18

Joe Biden

Joe Biden

Foto: Reuters/MANDEL NGAN

Joe Biden słusznie wytykał swojemu poprzednikowi (a zarazem następcy), że jego kariera jest zbudowana na permanentnym kłamstwie. Ale w najważniejszej kwestii własnej prezydentury i on skłamał Amerykanom.

Gdy w 2020 roku zaangażował się w kampanię wyborczą przeciw Trumpowi, obiecywał, że jego prezydentura będzie tylko „mostem” między pokoleniami obrońców demokracji i nie potrwa dłużej niż jedną kadencję. Zadomowiony w Białym Domu, otoczony przez klakierów i kochającą żonę, doszedł jednak do wniosku, że tylko on może zatrzymać odzyskanie władzy przez Trumpa w 2024 roku. Kłamstwo wyszło na jaw w czerwcu, gdy w czasie debaty telewizyjnej obu kandydatów do Białego Domu Ameryka odkryła, że 82-letni prezydent nie jest w stanie dokończyć zdania, a co dopiero jeszcze przez cztery lata rządzić najsilniejszym mocarstwem świata.

Nawet wówczas potrzeba było nacisku czołowych demokratów, na czele z Barackiem Obamą, aby Biden wreszcie wycofał się z wyborczej walki. Było już za późno na szukanie innego kandydata niż wiceprezydent Kamala Harris. Jako kobieta, i to kolorowa, wielu Amerykanom kojarzyła się z przyspieszeniem cywilizacyjnej rewolucji, którą chcieli przystopować. I poniosła klęskę. A przecież miała przeciw sobie ściganego przez sądy i podeszłego wiekowo oponenta, którego zapewne dałoby się pokonać jak w 2020 roku, gdyby zadanie to rok czy dwa wcześniej zostało powierzone młodemu i charyzmatycznemu gubernatorowi czy senatorowi, których z pewnością dałoby się znaleźć w Partii Demokratycznej. 

Czytaj więcej

Fantasmagorie o Grenlandii. Czy świat znowu nabierze się na Donalda Trumpa?

Biden doszedł do władzy pod hasłami obrony demokracji, tak w USA, jak i poza jego granicami. Jednak w ciągu czterech lat amerykański wymiar sprawiedliwości nie zdołał osądzić Trumpa za próbę zamachu stanu 6 stycznia 2021 r. A dziś miliarder zapowiada zemstę na tych, którzy próbowali do tego doprowadzić. W niemałym stopniu jest to efekt porażki w uregulowaniu działalności wielkich potentatów internetowych, zaczynając od X, którego właściciel Elon Musk przemienił się w najważniejszego sojusznika Trumpa. To stąd na cały kraj i świat wylewa się ocean fake newsów, które w niemałym stopniu rozstrzygnęły o wyniku wyborów 5 listopada zeszłego roku.

Jaki błąd popełnił Joe Biden?

A przecież mimo wspomnianych kardynalnych błędów Biden zrobił w trakcie swojej kadencji wiele.

Prezydent przejął władzę, gdy pandemia zabiła już 400 tys. Amerykanów, a gospodarka została wpędzona w najgłębszą recesję od 90 lat. Nie tylko zdołał opanować hekatombę, ale gospodarka strzeliła do góry, a bezrobocie spadło do rekordowo niskiego poziomu.

Co z tego, gdy wielu Amerykanów dało się uwieść spiskowymi teoriami o chęci przejęcia przez państwo kontroli nad życiem obywateli pod sztandarem reguł oddalenia społecznego. Od rekompensat za zakup leków po indeksację emerytur: Biden rozwinął największy program zabezpieczeń społecznych od Franklina D. Roosevelta, a jego plan rozbudowy i modernizacji amerykańskiej infrastruktury nie miał sobie równych od rozwoju sieci autostrad przez Dwighta Eisenhowera 60 lat temu. Efekty tych działań z konieczności będą jednak widoczne dopiero stopniowo, podczas gdy Amerykanie od razu odczuli przyspieszenie wzrostu cen z powodu boomu po pandemii i wojny w Ukrainie.

Czytaj więcej

Donald Trump przygotowuje antyrosyjskie sankcje. Na celowniku sektor naftowy

Kardynalnym błędem Bidena było jednak uwolnienie największego od początku lat 60. potoku nielegalnej imigracji: tylko w 2023 r. straż graniczna zatrzymała 2,4 mln przybyszów. I gdy prezydent pod koniec swojego mandatu postanowił położyć temu kres, Trump skłonił republikanów do zablokowania w Kongresie stosownej ustawy, bo wiedział, że to będzie dla niego potężne paliwo wyborcze. 

Żaden prezydent w historii USA nie zrobił tyle dla ochrony środowiska, ile Joe Biden. To setki miliardów dolarów inwestycji czy restrykcyjne przepisy jak o zakazie wydobycia ropy i gazu niszczącą metodą szczelinowania hydraulicznego. Obserwując, jak drugie miasto kraju, Los Angeles, ginie w ogniu, wielu Amerykanom musi przejść przez głowę, że Biden miał tu rację. Jednak natychmiastowym efektem tych działań były wyższe ceny paliw, co przysporzyło Trumpowi kolejnych zwolenników. 

Gdyby nie Joe Biden, suwerennej Ukrainy zapewne by dziś już nie było

Z pewnością pozytywny jest bilans Bidena w polityce zagranicznej przede wszystkim z powodu strategii w Ukrainie. Dzięki wsparciu USA Putin nie zdołał podporządkować sobie całego kraju. Przeciwnie: mimo gigantycznych ofiar w ludziach (700 tys. zabitych i rannych) zwiększył tylko w niewielkim stopniu podboje terytorialne. Mark Leonard, dyrektor Europejskiej Rady do spraw Zagranicznych (ECFR), mówi „Rz”, że za Trumpa zapewne suwerennej Ukrainy by już nie było. Jednak stopniowo konflikt przekształcił się w wojnę pozycyjną i zaczął nużyć wielu Amerykanów.

Prezydentowi udało się za to w ostatnich dniach swojej kadencji zakończyć pacyfikację Strefy Gazy przez Izrael, ale stało się to tak późno, że wielu ekspertów przypisuje to wyłącznie perspektywie nadejścia Trumpa. Z kolei w Afganistanie Biden wygasił najdłuższą wojnę w historii Ameryki, realizując wcześniejsze zobowiązania swojego poprzednika o wycofaniu amerykańskich wojsk. Operacja została jednak przeprowadzona w upokarzający dla USA sposób: dziś krajem znów rządzi wsteczny reżim talibów maltretujący w szczególności kobiety.

Joe Biden odchodzi z zaufaniem ledwie 36 proc. Amerykanów, podczas gdy 56 proc. z nich odnosi się do niego nieufnie. Pod rządami Trumpa wielu może go żałować. Ale to nie zwolni odchodzącego prezydenta przed odpowiedzialnością za wystawienie amerykańskiej demokracji na największe zagrożenie od wojny secesyjnej. 

Joe Biden słusznie wytykał swojemu poprzednikowi (a zarazem następcy), że jego kariera jest zbudowana na permanentnym kłamstwie. Ale w najważniejszej kwestii własnej prezydentury i on skłamał Amerykanom.

Gdy w 2020 roku zaangażował się w kampanię wyborczą przeciw Trumpowi, obiecywał, że jego prezydentura będzie tylko „mostem” między pokoleniami obrońców demokracji i nie potrwa dłużej niż jedną kadencję. Zadomowiony w Białym Domu, otoczony przez klakierów i kochającą żonę, doszedł jednak do wniosku, że tylko on może zatrzymać odzyskanie władzy przez Trumpa w 2024 roku. Kłamstwo wyszło na jaw w czerwcu, gdy w czasie debaty telewizyjnej obu kandydatów do Białego Domu Ameryka odkryła, że 82-letni prezydent nie jest w stanie dokończyć zdania, a co dopiero jeszcze przez cztery lata rządzić najsilniejszym mocarstwem świata.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Polityka
Ostatni sondaż przed inauguracją Donalda Trumpa. Wiemy, co uważają Amerykanie
Polityka
Największy na świecie festiwal religijny ma wzmocnić pozycję premiera Indii
Polityka
Izraelski rząd zaczyna się rozpadać. Chodzi o porozumienie z Hamasem
Polityka
Białoruś. Dyktator nawołuje do dialogu. Zaczął od upokarzania więźniów politycznych
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Polityka
Mocarstwa zwierają szyki – Rosja i USA szukają sojuszników
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego