W sprawie „przywrócenia” na wystawę stałą postaci św. ojca Maksymiliana Kolbego Rafał Wnuk informuje, że stało się tak przez umieszczenie na ekspozycji rysunku pozyskanego od Centrum św. Maksymiliana na Harmężach „Kolbe ratuje”. Taki rysunek został na wystawie umieszczony w miejscu, gdzie dotąd prezentowana była opowieść o kaźni duchowieństwa w obozach koncentracyjnych. W związku z tym usunięty został eksponat – Księga Polaków zamordowanych w KL Dachau autorstwa jednego z więźniów obozu. Obecnie postać ojca Kolbego prezentowana jest w wersji ocenzurowanej w porównaniu z dotychczasowym przedstawieniem, na którym postać i męczeństwo franciszkanina pokazano w sposób głęboki w treści, bogaty w ikonografię i przede wszystkim w pełni zgodny z najnowszymi badaniami źródłowymi. W sądzie Rafał Wnuk, Paweł Machcewicz, Janusz Marszalec i Piotr Majewski formatowali ojca Kolbego do antysemity, podczas gdy nawet Norman Davies, członek Rady MIIWŚ za czasów Pawła Machcewicza, pisał o ojcu Kolbem: „Obalono wysuwane swego czasu przeciwko niemu oskarżenia o ksenofobię i antysemityzm”. Rafał Wnuk, dezinformując opinię publiczną w sprawie rzekomych błędów, mających obarczać treści wprowadzone przez mój zespół na wystawę stałą MIIWŚ, unieważnia je przez zamilczanie takich głosów, nie zna najnowszej literatury w sprawie franciszkanina, nie są mu również znane dwa monumentalne zbiory pism ojca Kolbego stanowiące podstawowe źródło do oceny postawy ojca Kolbego wobec Żydów i jego głębokiej misji ewangelizacyjnej, realizowanej również w stosunku do Żydów.
Podobną taktykę Rafał Wnuk i Janusz Marszalec stosują w innych przypadkach: zarzucając rzekome błędy mojemu zespołowi w sprawie wskazanej w innym miejscu ekspozycji liczby ocalonych przez Polaków Żydów, ignorują głosy tych badaczy, którzy wskazują na liczbę różną od przywoływanych przez nich samych. Tymczasem w odnośnym fragmencie jest mowa o szerokich ramach: „od trzydziestu do ponad stu tysięcy”, w pełni zgodne z tym, co pisał w tej sprawie m.in. Władysław Bartoszewski, inny przedstawiciel Rady Muzeum z czasów Pawła Machcewicza, i w pełni zgodne z tym, co pisał także w tej sprawie przywoływany już Norman Davies.
R. Wnuk i J. Marszalec próbują tłumaczyć także konieczność usunięcia z ekspozycji fragmentu o bł. rodzinie Ulmów wskazaniem, że tytuł wprowadzający do tej części opowieści o okupacji niemieckiej i zagładzie Żydów ma sugerować, że ofiara Ulmów była typową „zwykłą rzeczą w okupowanej Polsce”. Tymczasem w takiej argumentacji wykazują się brakiem znajomości treści wystawy, której pierwotną wersję sami przygotowywali. Tytuł tego fragmentu „Polacy wobec Zagłady” nawiązuje bowiem bezpośrednio do tytułu obecnego w części wstępnej sekcji o Holokauście „Wobec Zagłady” i jako taki stanowi on merytoryczne uzupełnienie całości treści sekcji: częścią opowieści o Holokauście jest sprawa ratowania Żydów przez Polaków. Uzupełnienie tych treści znajdowało się także w monitorze multimedialnym usuniętym decyzją nowej dyrekcji muzeum. Wnuk i Marszalec dezinformują także opinię publiczną, próbując przekonywać, że usytuowanie Ulmów w części poświęconej Holokaustowi jest błędem. Unieważniają przez zamilczenie fakt, że niemal w tym samym miejscu umieścili wcześniej – w pierwotnej wersji wystawy – postać Jana Karskiego, symbolu starań o pomoc instytucjonalną, która miała być wybawieniem dla mordowanych Żydów. Ulmowie są symbolem pomocy spontanicznej. Dlatego zostali umieszczeni w tym miejscu, w pełni zgodnie ze scenografią i założeniami merytorycznymi sekcji o Holokauście.
W sprawie Witolda Pileckiego, który zdaniem R. Wnuka i J. Marszalca „zawsze był obecny na wystawie”, manipulacja polega na tym, że nie wspominają o tym, że prezentowany był w wersji pierwotnej ekspozycji w sposób absolutnie niedostrzegalny. Postawę Pileckiego w Auschwitz po zmianach na wystawie wyeksponowano tak, aby zwiedzający miał szansę docenić jej wagę i wyjątkowość. Zdjęcie Pileckiego w marynarce umieszczone na portrecie to ostatnia fotografia Witolda sprzed uwięzienia go przez Niemców w obozie w Auschwitz (z 1940 r.). W tej samej sekcji znajdują się inne zdjęcia osób umieszczone tam przez R. Wnuka i J. Marszalca, które również nie stanowią bezpośredniej ilustracji ich obecności w obozie zagłady. Spójność ilustracji postaci z opowieścią muzealną była tutaj więc w pełni zachowana i nawiązywała do wzorca pierwotnego. Podobnie z o. Kolbem, o którym dyrekcja muzeum nie wspomina już, że usunęła wraz z likwidacją ekranu multimedialnego obrazy ilustrujące jego postawę i męczeństwo w Auschwitz. Teraz informuje natomiast, że „przywróciła Kolbego” przez prezentację rysunku „Kolbe ratuje”. Po co było więc usuwać te, które były w tym miejscu obecne już wcześniej? O tym cisza.