Nota pojawiła się w poniedziałek o 13.30, półtorej godziny przed rozpoczęciem obrad parlamentu. Premier Michel Barnier zobowiązuje się w niej, że wykreśli z projektu ustawy budżetowej na przyszły rok rezygnację ze zwrotu kosztów zakupu leków przez Francuzów. Chodzi o 600 mln euro.
– To nam nie wystarczy. Musi także zobowiązać się do indeksacji emerytur w przyszłym roku – oświadczyła jednak Le Pen. – Taka jest wola 11 mln naszych wyborców – dodała. W lipcowych wyborach na jej ugrupowanie głosowało 37 proc.
To było już kolejne zwycięstwo skrajnej prawicy w pojedynku z mniejszościową ekipą Barniera. Wcześniej wycofał się on z podniesienia podatków od użycia elektryczności i ograniczył państwowe zabezpieczenia zdrowotne dla nielegalnych imigrantów.
Czytaj więcej
Upadek rządu Michela Barniera i brak budżetu na przyszły rok stają się coraz bardziej prawdopodobne. Rośnie zaniepokojenie rynków finansowych.
W ten sposób Le Pen prezentuje się jako obrończyni ludu przed dalszymi ograniczeniami mocy nabywczej pensji czy uposażeń socjalnych, co była najważniejszą troską Francuzów w wyborach w lipcu. Pokazuje też, że kordon sanitarny, którym od dziesięcioleci jest otoczone jej ugrupowanie, znika, skoro rząd postępuje zgodnie z jej poleceniami.