W poniedziałek przed mińskim sądem obwodowym stanął ks. Henryk Okołotowicz. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. 64-letni duchowny katolicki jest oskarżany o „zdradę państwa” i według tamtejszego prawa grozi mu od 7 do nawet 15 lat łagru. Został zatrzymany w listopadzie ubiegłego roku i od tamtej pory jest przetrzymywany w areszcie KGB.
To najgorszy z aresztów na Białorusi, nazywany potocznie „amerykanką”. Nazwa nawiązują do przetrzymywanych tam jeszcze z czasów radzieckich „szpiegów amerykańskich”. Za rządów Łukaszenki mury tego miejsca widziały setki jego przeciwników.
Represje na Białorusi. Ksiądz oskarżony o „zdradę państwa”
Władze białoruskie nie zdradzają szczegółów sprawy. Przed zatrzymaniem duchowny od kilkunastu lat był proboszczem parafii św. Józefa w Wołożynie (obwód miński). Z relacji niezależnych białoruskich mediów wynikało, że ksiądz Okołotowicz został oskarżony o „przekazanie tajnej informacji” i że reżim domaga się od niego pokrycia „wyrządzonych szkód” w wysokości miliona euro. Podczas zatrzymania służby Aleksandra Łukaszenki zarekwirowały nie tylko środki osobiste duchownego, ale i całej parafii.
Czytaj więcej
Łukaszenko od kilku lat próbuje podporządkować sobie Kościół katolicki. Najodważniejsi duchowni trafiają za kraty. Reżim nawet zamyka świątynie.
Prześladowane przez reżim białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiosna” uznało księdza za więźnia politycznego. Zwraca też uwagę na to, że sprawę jego prowadzi sędzia znany z wyroków politycznych. Uładzimir Areszka wysłał wcześniej za kraty m.in. Eduarda Babarykę (syna niedopuszczonego do wyborów w 2020 roku rywala Łukaszenki Wiktara Babaryki, skazanego na 14 lat łagrów) i Aleksandra Fedutę, skazanego na 10 lat więzienia działacza demokratycznego i naukowca.