Henryk Okołotowicz: Niezłomny ksiądz przed sądem białoruskiego dyktatora

Ksiądz Henryk Okołotowicz pierwszy odprawił mszę w Katyniu w czasach Związku Radzieckiego. Potem nie uklęknął przed reżimem Aleksandra Łukaszenki. Grozi mu 15 lat łagru.

Publikacja: 26.11.2024 04:02

Ks. Henryk Okołotowicz przebywa w areszcie od roku

Ks. Henryk Okołotowicz przebywa w areszcie od roku

Foto: materiały prasowe

W poniedziałek przed mińskim sądem obwodowym stanął ks. Henryk Okołotowicz. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. 64-letni duchowny katolicki jest oskarżany o „zdradę państwa” i według tamtejszego prawa grozi mu od 7 do nawet 15 lat łagru. Został zatrzymany w listopadzie ubiegłego roku i od tamtej pory jest przetrzymywany w areszcie KGB.

To najgorszy z aresztów na Białorusi, nazywany potocznie „amerykanką”. Nazwa nawiązują do przetrzymywanych tam jeszcze z czasów radzieckich „szpiegów amerykańskich”. Za rządów Łukaszenki mury tego miejsca widziały setki jego przeciwników.

Represje na Białorusi. Ksiądz oskarżony o „zdradę państwa” 

Władze białoruskie nie zdradzają szczegółów sprawy. Przed zatrzymaniem duchowny od kilkunastu lat był proboszczem parafii św. Józefa w Wołożynie (obwód miński). Z relacji niezależnych białoruskich mediów wynikało, że ksiądz Okołotowicz został oskarżony o „przekazanie tajnej informacji” i że reżim domaga się od niego pokrycia „wyrządzonych szkód” w wysokości miliona euro. Podczas zatrzymania służby Aleksandra Łukaszenki zarekwirowały nie tylko środki osobiste duchownego, ale i całej parafii.

Czytaj więcej

Księża w kazamatach białoruskiego reżimu

Prześladowane przez reżim białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiosna” uznało księdza za więźnia politycznego. Zwraca też uwagę na to, że sprawę jego prowadzi sędzia znany z wyroków politycznych. Uładzimir Areszka wysłał wcześniej za kraty m.in. Eduarda Babarykę (syna niedopuszczonego do wyborów w 2020 roku rywala Łukaszenki Wiktara Babaryki, skazanego na 14 lat łagrów) i Aleksandra Fedutę, skazanego na 10 lat więzienia działacza demokratycznego i naukowca.

Odprawił pierwszą mszę w Katyniu. Znał Jana Pawła II

Ksiądz Okołotowicz pochodzi z polskiej rodziny, jest dobrze znany w środowisku mieszkających na Białorusi Polaków. To on po raz pierwszy odprawił mszę na mogiłach pomordowanych w Katyniu polskich oficerów. Zrobił to w listopadzie 1984 roku, siedem lat przed upadkiem Związku Radzieckiego. O tym, jak w lesie katyńskim był ścigany przez radziecką milicję i KGB, osobiście opowiadał papieżowi Janowi Pawłowi II w 1989 roku. Później, w 2007 roku, postawił w Wołożynie drugi pomnik polskiego papieża na Białorusi (pierwszy pojawił się w miejscowości Mosarz w obwodzie witebskim), co wywołało „zdziwienie” rosyjskich mediów (relacjonowała to „Komsomolska Prawda”).

Czytaj więcej

Białoruski reżim tropi i prześladuje Polaków

– Pomnik ten był postawiony wbrew woli władz na terenie należącym do kościoła. Już wtedy miał kłopoty z rządzącymi, zawsze był stanowczy i nazywał rzeczy po imieniu. Nie przestał mówić prawdy również po rozpędzonych protestach po wyborach w 2020 roku i nie dał sobie zamknąć ust nawet w czasie trwających represji – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z działaczy mniejszości polskiej na Białorusi. – Jest patriotą Polski i Białorusi, to niezłomny człowiek – dodaje.

Aleksander Łukaszenko chce sobie podporządkować Kościół

Z naszych informacji wynika, że polska dyplomacja niewiele może zrobić w tej sprawie, bo aresztowany duchowny ma paszport białoruski. Kościół katolicki na Białorusi sprawy nie komentuje. Dotychczas wydano tylko jeden komunikat. Tuż po zatrzymaniu główny katolicki portal na Białorusi catholic.by poinformował jedynie, że ks. Okołotowicz „nie może wykonywać obowiązków duszpasterskich”.

Czytaj więcej

Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz: Trzeba usiąść do stołu rozmów

Poprzedni zwierzchnik Kościoła na Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz potępił w sierpniu 2020 roku represje i modlił się pod murami aresztu, w którym przetrzymywano protestujących. Przez to miał kłopoty z powrotem z pielgrzymki w Polsce na Białoruś (został wpuszczony po osobistej interwencji papieża Franciszka), ale został odsunięty ze stanowiska w 2021 roku. – Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Sytuacja jest niełatwa – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z naszych dobrze poinformowanych rozmówców z Kościoła na Białorusi.

Inny rozmówca wskazuje, że katolicy na Białorusi muszą „walczyć o przetrwanie”, i twierdzi, że rządcy w Mińsku „wyróżniają” zarządzany z Moskwy Białoruski Kościół Prawosławny (katolicy na Białorusi stanowią zaledwie kilkanaście procent mieszkańców kraju). Ale są też tacy, którzy krytykują swoich przełożonych w Kościele za brak odpowiedniej reakcji na wymierzone w duchownych represje.

Kościół na Białorusi udało się zmusić do milczenia, ale nie to jest najgorsze. Władzom udało się zmusić Kościół do powtarzania propagandowych tez reżimu.

Białoruski katolicki duchowny

– Biskupi mają obowiązek bronienia swoich kapłanów, zwłaszcza jeżeli ich wina w żaden sposób nie została udowodniona. Powinni zrobić to publicznie, zabrać głos. Bo to polityczny proces, chcą zastraszyć wszystkich białoruskich księży katolickich. Czy biskupi coś robią po cichu w tej sprawie? Tego nie wiem, w ciemności nic dobrego nie ma, dzieją się tam kiepskie rzeczy – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z białoruskich księży. – Kościół na Białorusi udało się zmusić do milczenia, ale nie to jest najgorsze. Władzom udało się zmusić Kościół do powtarzania propagandowych tez reżimu. Nowy metropolita kilkakrotnie już publicznie cytował wypowiedzi Łukaszenki – twierdzi nasz rozmówca.

Kondrusiewicza odsunięto. Nowy metropolita cytuje Łukaszenkę

Metropolita mińsko-mohylewski abp Józef Staniewski (zastąpił Kondrusiewicza) odwoływał się do słów dyktatora m.in. podczas zeszłorocznych uroczystości z okazji 85-lecia obwodu mińskiego. – Prawidłowo niedawno podkreślił prezydent naszego kraju Aleksander Łukaszenko: świat jest cudowny w swojej różnorodności – przemawiał duchowny, cytowany przez propagandowe media reżimu.

Czytaj więcej

Białoruski dyktator postanowił podporządkować sobie Kościół

– Nie chodzi o walkę o przetrwanie, to zwyczajna zdrada wartości Kościoła. Robią to we własnym interesie, nie w interesie Kościoła – mówi nam białoruski duchowny. I przypomina, że oprócz ks. Okołotowicza za kratami na Białorusi przebywa też inny duchowny. Chodzi o ks. Andrzeja Juchniewicza, byłego proboszcza parafii Matki Bożej Fatimskiej i św. Jozafata Kuncewicza w Szumilinie (obwód witebski). Jego sprawa również jest prowadzona za zamkniętymi drzwiami.

W poniedziałek przed mińskim sądem obwodowym stanął ks. Henryk Okołotowicz. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. 64-letni duchowny katolicki jest oskarżany o „zdradę państwa” i według tamtejszego prawa grozi mu od 7 do nawet 15 lat łagru. Został zatrzymany w listopadzie ubiegłego roku i od tamtej pory jest przetrzymywany w areszcie KGB.

To najgorszy z aresztów na Białorusi, nazywany potocznie „amerykanką”. Nazwa nawiązują do przetrzymywanych tam jeszcze z czasów radzieckich „szpiegów amerykańskich”. Za rządów Łukaszenki mury tego miejsca widziały setki jego przeciwników.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Armia USA znów nie dla osób transpłciowych? Donald Trump przywraca stare porządki
Polityka
Liczy na „mądrość Putina”. Czy zostanie prezydentem Rumunii?
Polityka
Zaskakujący wynik wyborów prezydenckich w Rumunii. Pierwsza taka sytuacja od 34 lat
Polityka
Francja może pogrążyć euro. Drży rząd Michela Barniera
Materiał Promocyjny
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!
Polityka
Senat nie ulega Trumpowi. Zablokował nominację kandydata na prokuratora generalnego