– Te materiały wytworzyła sztuczna inteligencja. Wiedziałby to średnio rozgarnięty ośmiolatek, czytając chociaż jedną stronę. Prokuratura w Legnicy, która prowadzi postępowanie w tej sprawie, wie już, że to nie były podsłuchy a zdjęcia spreparowano. Dziennikarze nie zadali sobie trudu, by to sprawdzić. Choćby to, że mój dom wygląda zupełnie inaczej niż na nagraniu – tak Robert Raczyński, prezydent Lubina i bohater publikacji Onetu i „Superwizjera” TVN, uzasadniał na konferencji w Warszawie, dlaczego zdecydował się złożyć przeciwko dziennikarzom obu redakcji pozwy na pół miliona złotych.
Raczyński: dziennikarskie materiały stworzono na podstawie spreparowanych fałszywek
„Opanowane przez ludzi PiS służby specjalne nielegalnie inwigilowały Roberta Raczyńskiego, prezydenta Lubina, lidera Bezpartyjnych Samorządowców i koalicjanta PiS w sejmiku dolnośląskim. Agenci nie tylko ściągnęli setki jego rozmów z popularnego komunikatora, podsłuchiwali rozmowy i rejestrowali spotkania, ale także w jego samochodzie zainstalowali sprzęt szpiegujący jego ruchy, a nocą wchodzili również do jego domu” – tak w lutym Onet, a potem „Superwizjer” TVN w reportażu „Brudna gra” opisywały kulisy rzekomej operacji ABW na podstawie blisko 1000 stron rzekomych stenogramów.
Ten artykuł obrażał moją godność. Zostałem w nim przedstawiony jako człowiek zdemoralizowany, narkoman, pijak, złodziej i bandyta. Postać ohydna
Onet napisał, że „z materiałów wynika, że Raczyński i czołowi politycy PiS czerpią zyski z zatruwania środowiska i zakopywania śmieci na Dolnym Śląsku”. Szokująco brzmiały wątki obyczajowe.
Prezydent Raczyński: – Ten artykuł obrażał moją godność. Zostałem w nim przedstawiony jako człowiek zdemoralizowany, narkoman, pijak, złodziej i bandyta. Postać ohydna.