„My, niżej podpisani obywatele RP, z kraju i z zagranicy, kierowani troską o przyszłość naszej Rzeczypospolitej, zwracamy się do wszystkich niezależnych środowisk i organizacji z apelem o podjęcie wspólnego i solidarnego wysiłku na rzecz wyłonienia w prawyborach wspólnego kandydata” – zaapelowała kilkanaście dni temu niewielka prawicowa partia Ruch Naprawy Polski. Zachęca do zgłaszania kandydatów, spośród których najlepszego ma wybrać kolegium elektorów. Zaś w gremium tym zasiada m.in. Leszek Bubel, były poseł, który sam siebie określał jako „naczelnego antysemitę RP”.
Jeśli uda się wybrać kandydata, dołączy do długiej listy. Śledząc relacje medialne, może się wydawać, że jak na razie tylko jedna osoba zgłosiła się do wyścigu do Belwederu: Sławomir Mentzen z Konfederacji. Nic bardziej mylnego. Kandydatów jest już naprawdę wielu. Problem w tym, że w większości są to osoby mało znane.
Pierwsi kandydaci na prezydenta zaczęli się zgłaszać wiosną, a prawdziwy wysyp nastąpił latem
Jedną z nich jest trenerka rozwoju osobistego Dominika Jasińska, która w kwietniu założyła na Facebooku grupę „Obejmując Polskę” i zapowiedziała, że będzie „pierwszą kobietą prezydent Rzeczypospolitej”. W lipcu okazało się, że są szanse na Dudę w pałacu również po wyborach, bo chęć kandydowania zgłosiła Jolanta Duda. Próbowała też wystartować w 2020 roku, jednak nie udało jej się zebrać podpisów. W sierpniu ubieganie się o urząd głowy państwa zapowiedziała inna niedoszła kandydatka sprzed czterech lat, znana z poparcia dla teorii spiskowych Teresa Garland.
Czytaj więcej
Tylko w jednym Donald Tusk i Jarosław Kaczyński są zgodni: bój o prezydenturę będzie kluczowy dla przyszłości polskiej polityki. Dlatego Tusk skupia się na migracji i bezpieczeństwie – wie, że o losach wyborów prezydenckich w 2025 r. zadecyduje nie jego twardy, liberalny czy lewicowy elektorat, ale emocje milionów Polaków. W tym samym celu Kaczyński łączy siły z partią Zbigniewa Ziobry.
Końcówka lata przyniosła kolejne nazwisko, tym razem dużo bardziej znane. Kandydowanie zapowiedział Jacek Murański, aktor i z wykształcenia politolog, któremu dużą popularność przysporzył udział we freak fightach. Udzielił wywiadu Interii, w którym powiedział, że w trudnych czasach Polacy mają być zjednoczeni „jak jedna pięść”.