Wybory prezydenckie. Egzotyczni kandydaci ruszają na Belweder. Chętnych jest wielu

Choć duże partie w większości nie ogłosiły swoich kandydatów na prezydenta, lista tych ostatnich szybko się wydłuża. Są już na niej m.in. trenerka rozwoju osobistego, tiktoker i zawodnik freakfightów.

Publikacja: 14.10.2024 04:16

Stan Tymiński w 1990 roku wszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich (zdjęcie z 2005 roku)

Stan Tymiński w 1990 roku wszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich (zdjęcie z 2005 roku)

Foto: PAP/Tomasz Gzell

„My, niżej podpisani obywatele RP, z kraju i z zagranicy, kierowani troską o przyszłość naszej Rzeczypospolitej, zwracamy się do wszystkich niezależnych środowisk i organizacji z apelem o podjęcie wspólnego i solidarnego wysiłku na rzecz wyłonienia w prawyborach wspólnego kandydata” – zaapelowała kilkanaście dni temu niewielka prawicowa partia Ruch Naprawy Polski. Zachęca do zgłaszania kandydatów, spośród których najlepszego ma wybrać kolegium elektorów. Zaś w gremium tym zasiada m.in. Leszek Bubel, były poseł, który sam siebie określał jako „naczelnego antysemitę RP”.

Jeśli uda się wybrać kandydata, dołączy do długiej listy. Śledząc relacje medialne, może się wydawać, że jak na razie tylko jedna osoba zgłosiła się do wyścigu do Belwederu: Sławomir Mentzen z Konfederacji. Nic bardziej mylnego. Kandydatów jest już naprawdę wielu. Problem w tym, że w większości są to osoby mało znane.

Pierwsi kandydaci na prezydenta zaczęli się zgłaszać wiosną, a prawdziwy wysyp nastąpił latem

Jedną z nich jest trenerka rozwoju osobistego Dominika Jasińska, która w kwietniu założyła na Facebooku grupę „Obejmując Polskę” i zapowiedziała, że będzie „pierwszą kobietą prezydent Rzeczypospolitej”. W lipcu okazało się, że są szanse na Dudę w pałacu również po wyborach, bo chęć kandydowania zgłosiła Jolanta Duda. Próbowała też wystartować w 2020 roku, jednak nie udało jej się zebrać podpisów. W sierpniu ubieganie się o urząd głowy państwa zapowiedziała inna niedoszła kandydatka sprzed czterech lat, znana z poparcia dla teorii spiskowych Teresa Garland.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Konwencje KO i PiS, czyli wojna o kontrolę nad migracją i o prezydenturę

Końcówka lata przyniosła kolejne nazwisko, tym razem dużo bardziej znane. Kandydowanie zapowiedział Jacek Murański, aktor i z wykształcenia politolog, któremu dużą popularność przysporzył udział we freak fightach. Udzielił wywiadu Interii, w którym powiedział, że w trudnych czasach Polacy mają być zjednoczeni „jak jedna pięść”.

Kolejnym celebrytą, który chciałby się przeprowadzić na Krakowskie Przedmieście, jest gwiazda TikToka Marek Boleszczuk, znany jako „Viralowy tata”. Kandydowanie ogłosił w sierpniu podczas nagrania zza kierownicy samochodu, ubrany w różową koszulkę na ramiączkach, czemu towarzyszyła patetyczna muzyka Chopina.

Miesiąc później do prezydenckiego wyścigu zgłosili się rolnik spod Lipna Andrzej Zaborowski, a także Bogdan Morkisz z kanału internetowego Siewcy Prawdy. Na tym lista nietypowych kandydatów się nie kończy. Walkę o Belweder już w lutym zapowiedział popularny w mediach społecznościowych dziennikarz Krzysztof Stanowski. Kandydować mogą też liderzy partii niewielkich, jednak mających pewien dorobek, jak Rafał Piech z ugrupowania Polska Jest Jedna.

Stan Tymiński był bliski wygrania wyścigu o Belweder

Wysyp takich kandydatów na prezydenta nie jest niczym nowym. Na przykład przed wyborami w 2020 roku komitety zarejestrowali m.in. świecki kaznodzieja metodystów Piotr Bakun czy politolog i karateka Marcin Bugajski. Nie udało im się zebrać podpisów koniecznych do rejestracji kandydatów, jednak już raz egzotyczny kandydat był bliski bycia prezydentem. Chodzi o Stana Tymińskiego, polonijnego przedsiębiorcę z Peru, który w 1990 roku wszedł z Lechem Wałęsą do drugiej tury.

Czytaj więcej

Sondaż: Jaką ocenę Polacy wystawiają Andrzejowi Dudzie za jego prezydenturę?

Czy wśród mało znanych kandydatów jest drugi Tymiński? Nie wierzy w to dr Sergiusz Trzeciak, autor książki „Drzewo kampanii wyborczej 2.0, czyli jak wygrać wybory”. – Rok 1990 to były inne czasy. Nie da się dziś prowadzić skutecznej kampanii, nie wydając na to znaczących środków. Kampania prezydencka wymaga co najmniej 20–30 mln zł – wylicza.

Kandydaci są jednak pewni swego. – Media tradycyjne mają oczywiście wciąż swoją moc, ale ustępują już pola mediom społecznościowych. Ja i moi najbliżsi współpracownicy mamy 3 mln zasięgu na samym Instagramie. I mamy na moją kampanię bardzo dobry pomysł. Oczywiście nie obiecamy, że wygramy te wybory, ale na pewno namieszamy – przekonuje Jacek Murański.

„My, niżej podpisani obywatele RP, z kraju i z zagranicy, kierowani troską o przyszłość naszej Rzeczypospolitej, zwracamy się do wszystkich niezależnych środowisk i organizacji z apelem o podjęcie wspólnego i solidarnego wysiłku na rzecz wyłonienia w prawyborach wspólnego kandydata” – zaapelowała kilkanaście dni temu niewielka prawicowa partia Ruch Naprawy Polski. Zachęca do zgłaszania kandydatów, spośród których najlepszego ma wybrać kolegium elektorów. Zaś w gremium tym zasiada m.in. Leszek Bubel, były poseł, który sam siebie określał jako „naczelnego antysemitę RP”.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Ostry kurs premiera. Koniec z polityką "otwartych drzwi"
Polityka
Polityczny weekend: PiS i SP po fuzji. W KO rywalizacja prezydencka
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Polityka
Tusk: Prawo do azylu jest w tej wojnie wykorzystywane i nie ma nic wspólnego z prawami człowieka
Polityka
"Newsweek": PiS chce mieć własną stację telewizyjną. Z pomocą Węgrów może myśleć o zakupie TVN-u