Rusłan Szoszyn: Bez prądu i bez pieniędzy. Jak Rosjanie wykorzystali Abchazję i ją porzucili

Tak jeden z kaukaskich narodów stał się zakładnikiem imperialnej polityki Kremla. Ku przestrodze innym, których politycznie i finansowo uzależnił od siebie Władimir Putin.

Publikacja: 09.09.2024 04:30

Separatystyczny przywódca Abchazji Asłan Bżanija

Separatystyczny przywódca Abchazji Asłan Bżanija

Foto: PAP/EPA

Od 1 września Rosja wstrzymała wypłaty pracownikom sektora budżetowego w Abchazji. Wynagrodzeń nie otrzymają m.in. nauczyciele, lekarze, funkcjonariusze służb mundurowych, pracownicy ośrodków pomocy społecznej, pracownicy instytucji kulturalnych. Poza tym Moskwa przestała dostarczać tam energię elektryczną po zaniżonych cenach, od kilku dni płynie już w cenie rynkowej.

W sobotę rosyjskie media informowały, że w kilku abchaskich rejonach zabrakło prądu. Wszystko przez to, że Moskwa wstrzymała comiesięczne przelewy w wysokości nieco ponad 140 mln rubli (równowartość 6 mln zł). Mało? Nie dla Abchazji, gdzie nauczyciel zarabia niespełna 30 tys. rubli (równowartość 1,3 tys. zł), a doświadczony lekarz ze stażem nieco ponad 50 tys. rubli (około 2,1 tys. zł).

Czytaj więcej

Abchazja. Kraj w cudzysłowie

To śmieszne pieniądze dla Władimira Putina, który miesięcznie wydaje miliardy dolarów na wojnę z Ukrainą i utrzymanie okupowanych ukraińskich terytoriów. Dlaczego region oderwany od Gruzji w 2008 r. (wraz z Osetią Południową) spotkał taki los po 16 latach „integracji z Rosją”?

Plan Putina: zaludnić region Rosjanami. Abchazja się nie zgadza

W Moskwie mówią, że strona abchaska nie wykonała kilku punktów programu dotyczących „ujednolicenia prawa z Rosją”. Chodziło o wzajemne uznanie decyzji sądowych i arbitrażowych dotyczących spraw ekonomicznych. Ale nie tylko.

Separatystyczne władze nie potrafiły przekonać miejscowej ludności do wielkich rosyjskich projektów inwestycyjnych. Chodziło o budowę apartamentów w m.in. dwóch leżących tuż nad Morzem Czarnym rejonach (Oczamczyra i Gal), w których mogłoby zamieszkać nawet 30–40 tys. Rosjan. To wystraszyło nieco ponad 200-tysięczną Abchazję, w lipcu w kilku miejscowościach doszło do protestów. 

Sterowane przez Kreml lokalne władze dostały naganę od Moskwy. Podobnie jak w lutym, gdy separatystyczny przywódca Asłan Bżanija nie potrafił przekonać miejscowych abchaskich elit do podpisania porozumienia z rosyjską Gwardią Narodową. Chodziło o to, by rosyjscy funkcjonariusze patrolowali ulice tamtejszych miast. Wówczas pomysł ten również wywołał oburzenie miejscowych. 

Czytaj więcej

Były prezydent Rosji przekonuje, że świat uzna rozbiór Gruzji

W Moskwie czekają, aż Abchazi się ugną, i wychodzą z założenia: I tak nikt im nie pomoże. Świat ich nie uznaje, a Gruzja nie chce z nimi rozmawiać. Zresztą władze w Tbilisi musiałyby tam sporo zainwestować, by zwalczyć przestępczość, która wzrosła za czasów „nieuznawanej republiki”. Dość powiedzieć, że z powodu przestępczości nawet rosyjski MSZ odradzał w lutym swoim turystom podróże do Abchazji.

Rosji udało się zatrzymać integrację Gruzji z UE i NATO

Sierpień 2008 r. Rosyjskie czołgi pod Tbilisi. Kilkudniowa wojna kończy się oderwaniem od Gruzji Abchazji i Osetii Południowej. Wówczas rosyjska Duma i Rada Federacji na wniosek ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa (który „zastępował” Putina przez cztery lata) uznała niepodległość separatystycznych republik i namawiała do tego inne państwa świata. Poza Wenezuelą, Syrią i kilkoma małymi państwami wyspiarskimi nikt się nie zdecydował. Kreml tym się nie przejmował, masowo wydawano tam rosyjskie paszporty, dotowano separatystów.

Nie chodziło o los Abchazów i Osetyjczyków. Chodziło o geopolitykę, imperialne ambicje Władimira Putina i powstrzymanie integracji Gruzji pod rządzami Micheila Saakaszwilego (prezydent w latach 2008–2013) z UE i NATO. I to się udało. Saakaszwili niedługo z hukiem stracił władzę. Krajem (od 2012 r.) rządzi Gruzińskie Marzenie, ugrupowanie związane przez wiele lat z Rosją gruzińskiego miliardera Bidziny Iwaniszwilego.

Obecny układ polityczny w Gruzji odpowiada Putinowi

Nie, Gruzja nie powróciła do relacji dyplomatycznych z Rosją (komunikują się poprzez Szwajcarię) i nie zrezygnowała ze swoich oderwanych regionów. Ale to nie przeszkadza gruzińskim władzom w robieniu interesów na dużą skalę z Rosją, nawet w czasie trwającej od ponad dwóch lat agresji Putina nad Dnieprem.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści

Gruzini nie dołączyli do nałożonych na Rosję zachodnich sankcji, odwieszono połączenia lotnicze z Moskwą. Co czwarty turysta w Gruzji to Rosjanin (w 2023 r. 1,3 mln obywateli rosyjskich odwiedziło ten kraj). Władze w Tbilisi zaczęły powtarzać tezy propagandy Kremla i straszyć rodaków wojną. – Niektórzy chcą tu „majdanu”, ale my nie chcemy. Niektórzy chcą drugiego frontu, ale my nie chcemy – tak premier Irakli Kobachidze w maju tłumaczył pogarszające się relacje kraju z Zachodem.

W rzeczywistości chodziło o wdrożone przez Tbilisi prawo wymierzone w „agentów zagranicznych”, które przypomina wprowadzone w Rosji restrykcje wobec niezależnych organizacji pozarządowych, mediów i aktywistów opozycji. Przez to integracja z UE i NATO Gruzji została de facto zamrożona. Pod koniec października w Gruzji odbędą się kolejne wybory parlamentarne, Gruzińskie Marzenie chce utrzymać władzę.

Czytaj więcej

Były szef dyplomacji Gruzji: Rząd cofa nasz kraj w przeszłość

I taki stan rzeczy Moskwie odpowiada, nikt już na Kremlu nie mówi o „wstąpieniu Abchazji i Osetii Południowej w skład Federacji Rosyjskiej”. Dzisiaj Putinowi to się nie opłaca. Być może jutro powróci do tematu, być może pojutrze. A abchascy nauczyciele i lekarze niech na razie posiedzą bez prądu i bez wynagrodzenia.

Od 1 września Rosja wstrzymała wypłaty pracownikom sektora budżetowego w Abchazji. Wynagrodzeń nie otrzymają m.in. nauczyciele, lekarze, funkcjonariusze służb mundurowych, pracownicy ośrodków pomocy społecznej, pracownicy instytucji kulturalnych. Poza tym Moskwa przestała dostarczać tam energię elektryczną po zaniżonych cenach, od kilku dni płynie już w cenie rynkowej.

W sobotę rosyjskie media informowały, że w kilku abchaskich rejonach zabrakło prądu. Wszystko przez to, że Moskwa wstrzymała comiesięczne przelewy w wysokości nieco ponad 140 mln rubli (równowartość 6 mln zł). Mało? Nie dla Abchazji, gdzie nauczyciel zarabia niespełna 30 tys. rubli (równowartość 1,3 tys. zł), a doświadczony lekarz ze stażem nieco ponad 50 tys. rubli (około 2,1 tys. zł).

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Czy zamach uratuje Donalda Trumpa? To może być punkt przełomowy kampanii
Polityka
Drugi zamach na Donalda Trumpa. Kandydat na prezydenta wskazuje winnych
Polityka
Ameryka już zaczyna głosować na prezydenta
Polityka
Wojna wśród emigrantów z Rosji. Opozycjoniści walczą między sobą
Polityka
Szwajcarska demokracja do remontu. Fałszowano podpisy