Tusk dementuje, temat nie znika. Dlaczego wciąż wraca myśl, że będzie kandydował?

Donald Tusk już wielokrotnie zapewniał, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Mimo to temat raz po raz wraca. Wydaje się, że tak będzie aż do samej decyzji KO dotyczącej kandydata na prezydenta.

Publikacja: 06.09.2024 04:30

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Wybory prezydenckie, które odbędą się w przyszłym roku, budzą jesienią tego roku coraz więcej emocji. Głownie za sprawą ich stawki: to przyszłość koalicji rządzącej oraz dalsze losy prawicy. Ani to, kto będzie kandydował, ani oczywiście ich wynik nie jest jeszcze przesądzony. Za to pewne jest jedno: w ostatnich miesiącach cały czas jak bumerang wraca wielokrotnie dementowany scenariusz: kandydatem Koalicji Obywatelskiej nie będzie Rafał Trzaskowski, tylko premier Donald Tusk. Sam premier wielokrotnie wykluczał już taki rozwój wypadków. Nie zmieniło to zbyt wiele, jeśli chodzi o te spekulacje. Dlaczego? 

Czytaj więcej

Wincenty Elsner: Donald Tusk z PO skręca w lewo, bo ma tu miejsce. Lewica jest słaba

PiS podsyca niepewność 

Jedną z być może najprostszych odpowiedzi na to pytanie jest to, że za każdym razem, gdy premier Tusk zaprzecza, że będzie kandydował na prezydenta, politycy PiS przypominają w porannych i wieczornych programach publicystycznych oraz w mediach społecznościowych, że premier już raz zapewniał wiele lat temu, że nie podejmie ważnej decyzji – przejścia do Unii Europejskiej, a i tak ostatecznie to zrobił.

Swoje dokłada oczywiście Marek Sawicki z PSL, który podsyca na własną rękę spekulacje o kandydowaniu Tuska

Politycy PiS w kuluarach – również na poziomie najwyższych władz partii – podkreślają, że chcą być gotowi właśnie na sytuację, w której to ostatecznie Tusk, a nie Trzaskowski kandyduje. Stąd, być może, wbrew pierwotnym planom partia Kaczyńskiego ze swoim kandydatem będzie czekać, aż Koalicja Obywatelska się określi. Ale to nie jest wystarczająca odpowiedź na pytanie. Swoje dokłada oczywiście Marek Sawicki z PSL, który podsyca na własną rękę spekulacje o kandydowaniu Tuska. Ale to nadal mało. 

Kwestia kalendarza 

Elementem całej tej historii jest też kalendarz. Z wielu względów – również zapewne w obawie przed zbyt szybkim „wypaleniem się” w prekampanii własnego kandydata – Koalicja Obywatelska nie spieszy się z ogłoszeniem swojej decyzji. Samo w sobie to też daje paliwo spekulacjom, że mimo iż to Rafał Trzaskowski jest faworytem, ostateczna decyzja będzie jednak inna. To jeden z czynników, dla których pełne wygaszenie tematu „Tusk kandydatem” może być dla premiera ostatecznie niemożliwe aż do samej decyzji. 

Czytaj więcej

Sondaż: Donald Tusk nie wystartuje w wyborach prezydenckich? Polacy nie są pewni

Kwestia opowieści 

Wydaje się, że w tej sprawie ani działania PiS uderzające w wiarygodność premiera, ani też kwestia samego kalendarza nie są najważniejsze. Kluczowa jest sama opowieść. Bo ludzie uwielbiają opowieści. A ta, która zakłada, że Donald Tusk po sukcesie 15 października teraz w 2025 roku wygra prezydenturę i tym samym „dokończy dzieła” z 2005 roku, jest po prostu nęcąca sama w sobie. Nawet jeśli ta opowieść nie bierze pod uwagę racjonalnych argumentów. Na przykład takiego, że w polityce nie ma nic na pewno i Tusk nie może być pewien, że wchodząc do kampanii, rzeczywiście wygra prezydenturę. Albo takiego, że nawet jeśli tak się stanie, to jako prezydent nie może być szefem partii. Czyli jego odejście tworzy problem w Platformie nieco podobny do tego, gdy przeniósł się do Brukseli. Jakie były tego konsekwencje, jest całkiem jasne. 

Tusk sam nigdy nie wyjawił, jakie są jego długoterminowe plany, poza kilkoma ogólnymi uwagami

Ale to jeszcze inna kwestia. Opowieść o Tusku prezydencie trafia na podatny grunt, bo Tusk sam nigdy nie wyjawił, jakie są jego długoterminowe plany, poza kilkoma ogólnymi uwagami. Nie jest nawet jasne w samej PO – o czym pisaliśmy już w „Rzeczpospolitej” – czy obecny przewodniczący partii będzie w ogóle kandydował ponownie na szefa w szykujących się w przyszłym roku wewnętrznych wyborach. Ten brak długoterminowej opowieści samego Tuska też przyczynia się do tego, że trudno mu skontrować opowieści innych o własnych planach. Jasne, że w polityce trudno przewidzieć coś w perspektywie roku, obecnie nawet miesiąca. Ale można przynajmniej naszkicować plan. 

Wybory prezydenckie, które odbędą się w przyszłym roku, budzą jesienią tego roku coraz więcej emocji. Głownie za sprawą ich stawki: to przyszłość koalicji rządzącej oraz dalsze losy prawicy. Ani to, kto będzie kandydował, ani oczywiście ich wynik nie jest jeszcze przesądzony. Za to pewne jest jedno: w ostatnich miesiącach cały czas jak bumerang wraca wielokrotnie dementowany scenariusz: kandydatem Koalicji Obywatelskiej nie będzie Rafał Trzaskowski, tylko premier Donald Tusk. Sam premier wielokrotnie wykluczał już taki rozwój wypadków. Nie zmieniło to zbyt wiele, jeśli chodzi o te spekulacje. Dlaczego? 

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rząd ma problem z mieszkaniami i kredytem 0 proc.
Polityka
Ministerstwo Kultury chce usunąć dyrektora powstającego muzeum
Polityka
Donald Tusk po odprawie w Kłodzku: Sytuacja cały czas bardzo dramatyczna
Polityka
Protest PiS w Warszawie. Kaczyński atakuje KO. „To nie jest polska formacja"
Polityka
Żona pogrąży Ryszarda Czarneckiego? Co Emilia H. robiła na Collegium Humanum?
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne