„Rzeczpospolita”: Co wydarzyło się tak naprawdę w środę na Słowacji? Wiemy, że mamy do czynienia z zamachem na życie premiera. Ale czy na wczorajsze wydarzenia powinniśmy patrzeć w jakiś szerszy sposób?
Dr Krzysztof Dębiec: Mamy z jednej strony zamach, który mógłby mieć pewien podtekst polityczny. Wskazuje na to udostępnione nagranie, które zostało wykonane w areszcie, gdzie zamachowiec mówi, że nie zgadza się z polityką rządu. Przeszkadza mu obecna polityka względem mediów. To jest fakt, bo rząd Ficy jest na ścieżce wojennej z dziennikarzami już od jakiegoś czasu.
Czytaj więcej
Premier Słowacji, Robert Fico, przeszedł operację po zamachu na jego życie, do którego doszło 15...
Czy musiało dojść aż do takiej sytuacji, czyli do zamachu na życie premiera? Czy Słowacja jest aż tak spolaryzowana?
Polaryzacja jest bardzo silna. Emocje w debacie publicznej, przekraczanie pewnych granic, jest to coś, co od kilku lat obserwuję w polityce słowackiej. Nasiliło się to zwłaszcza, gdy Fico był w opozycji, czyli w latach 2020-2023. Sam też przyczynił się do tego, bo znalazł się w trudnej sytuacji. Przegrał wybory. Odeszła od niego czołowa grupa działaczy takich bardziej umiarkowanych. Wiele osób z jego otoczenia polityczno-biznesowego znalazło się na celowniku policji i śledczych. W stosunku do 40 z nich już wydano wyroki. Około 100 osób z tego szerokiego otoczenia usłyszało zarzuty i toczą się wobec nich już procesy sądowe. Sam też usłyszał zarzuty kierowania grupą przestępczą. Raptem dwa głosy poselskie uchroniły go przed utratą immunitetu poselskiego i wylądowaniem w więzieniu. To jest ten moment w którym chwycił się brzytwy i mocno zaostrzył język debaty publicznej. Bardzo mocno uderzył w stronę elektoratu antysystemowego. Fico w tej wersji zaostrzonej wybory wygrał.
W wyborach prezydenckich udziału nie wzięła obecna prezydent Zuzana Čaputová. Czy Fico miał w tym jakiś udział?
Miał w tym udział niebezpośredni. Fico był jedną z osób, które najsilniej nakręcały spiralę nienawiści względem przeciwników politycznych. Za jednego z tych głównych przeciwników identyfikował Zuzannę Čaputovą. Stosował tutaj bardzo ostrą retorykę. Mówił o niej jako amerykańskiej paniusi lub — nie wprost - porównywał do prostytutki. Z kolei przed jej domem jej przeciwnicy urządzali seanse nienawiści. Zostawiono tam listy z pogróżkami. Jej córki stały się celem hejtu. Zdecydowała, że gra jest nie warta świeczki.
Czytaj więcej
Po zamachu na premiera Słowacji pojawiają się oskarżenia pod adresem opozycji i mediów. Robert Fi...