Polski dzień w Waszyngtonie – tak w skrócie można określić 24 godziny w stolicy USA prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska. Obydwie delegacje – podróżujące w odrębnych samolotach i z własnymi planami oraz zapleczem, w tym różnymi grupami towarzyszących dziennikarzy – spotkały się w Białym Domu, gdzie odbyły się rozmowy z Joe Bidenem. Spotkanie trwało znacznie dłużej niż planowano, a zarówno oficjalne, jak i nieoficjalne sygnały wskazują, że jego przebieg był bardzo dobry.
Wydatki w górę?
Format wizyty był unikalny. Po rozmowach zarówno Donald Tusk, jak i Andrzej Duda wygłosili oświadczenia dla mediów. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że prezydent ma zamiar poświęcić najbliższe miesiące na forsowanie sprawy osiągnięcia przez kraje NATO poziomu 3 proc. PKB w wydatkach na obronność.
Prezydent Duda ma dobrą wolę i determinację, żeby zmobilizować te państwa członkowskie NATO, które nie płacą dzisiaj nawet 2 proc.
Premier nie krytykował bezpośrednio propozycji Andrzeja Dudy, by NATO zgodziło się na to, by wydatki jego członków na obronność osiągnęły poziom 3 proc. PKB. – Prezydent Duda ma dobrą wolę i determinację, żeby zmobilizować te państwa członkowskie NATO, które nie płacą dzisiaj nawet 2 proc. W jakimś sensie próbuje zawstydzić tych, którzy nie osiągają tego pułapu – powiedział Tusk po rozmowach w Białym Domu. Wcześniej ten pomysł chłodno potraktował rzecznik Departamentu Stanu USA.
Pożyczka na uzbrojenie
Od tygodni pojawiały się pogłoski, że prezydent USA ma do przekazania nowe informacje dotyczące przebiegu wojny i potencjalnych zagrożeń dla Polski. Czy coś z tych pogłosek okazało się prawdą? – Nie było żadnego przełomu, jeśli chodzi o informacje wojenne czy nowe zagrożenia – uspokaja jeden z naszych rozmówców, którzy znają przebieg rozmów. – Rozmowa była ważna, ale również miała charakter kurtuazyjny – twierdzi kolejny nasz rozmówca znający przebieg rozmów delegacji.