Miał pozostać już na zawsze człowiekiem przeszłości w słowackiej polityce. Pięć lat temu, pod presją manifestacji, które wybuchły po zabójstwie dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusnirovej, musiał ustąpić w niesławie ze stanowiska premiera. Oskarżany o wiele afer korupcyjnych, jeszcze w tym roku z trudem obronił immunitet parlamentarny, który pozwolił mu przynajmniej na razie uniknąć odpowiedzialności przed wymiarem sprawiedliwości.
Jednak Słowację, jak tak wiele innych krajów Europy, ogarnęła populistyczna gorączka, tyle, że w znacznej części lewicowa.
Exit Poll wskazywał na zwycięstwo Postępowej Słowacji
Jeszcze w noc wyborczą wydawało się, że wybory wygrała liberalna, pro-europejska Postępowa Słowacja eurodeputowanego i doktora Uniwersytetu Oksfordzkiego Michała Simecki. Ostatecznie uzyskała ona jednak tylko 17 proc. głosów, daleko za SMER (Kierunek) Fico z jego niemal 24 proc. poparcia.
Czytaj więcej
Lewicowy były premier Słowacji Robert Fico pokonał proeuropejską Postępową Słowację w wyborach parlamentarnych. Fico będzie musiał pozyskać koalicjantów, aby utworzyć następny rząd.
Zgodnie z konstytucją to jemu prezydent Zuzanna Caputova powierzy więc misję utworzenia nowego rządu. Szanse na zdobycie większości w 150-osobowym parlamencie Fico ma duże. Jego naturalnym sojusznikiem wydaje się Hlas (głos) Petera Pellegriniego. To były zastępca Fico w Smerze, który przejął po nim stery rządu w 2018 roku. W 2020 roku drogi obu polityków co prawda się rozeszły gdy Smer poniósł wyborczą porażkę. Jednak lider Hlas, który z 15 proc. poparcia okazał się teraz trzecią siłą kraju, po ogłoszeniu wyników wyborów powiedział: „spodziewam się oferty koalicji od Smeru. Nic nie sprzeciwia się utworzeniu takiego sojuszu choć obecność dwóch byłych premierów w takim tandemie nie jest rozwiązaniem optymalnym”.