– To się wpisuje w obraz chaosu w obszarze prawa regulującego partyjne finanse. Mamy nie tylko wadliwe przepisy ustawy, ale – jak właśnie się okazuje – również kompletnie niedziałające sądownictwo – mówi skarbnik Konfederacji Michał Wawer. W ten sposób komentuje postanowienie, które zapadło w połowie grudnia w Trybunale Konstytucyjnym. TK, zamiast wydać orzeczenie w sprawie kluczowej dla funkcjonowania systemu partyjnego w Polsce, umorzył ją z powodów proceduralnych.
Dotkliwe sankcje
Sprawa dotyczyła zbadania, czy ustawa o partiach politycznych jest zgodna z konstytucją, a konkretnie – jej przepisy, nakazujące Państwowej Komisji Wyborczej odrzucenie sprawozdań finansowych ugrupowań z błahych powodów, co może spowodować utratę wielomilionowych subwencji z budżetu państwa. Najbardziej znany przypadek dotyczy PSL, które podczas wyborów w 2001 r. finansowało kampanię z nieprawidłowego rachunku. Z powodu tej pomyłki ludowcy stracili 9 mln zł, wpadli w długi, które urosły do przeszło 20 mln, a partia przed długie lata balansowała na granicy bankructwa.
W ubiegłej kadencji Nowoczesna straciła ponad 18 mln zł wskutek nieprawidłowości dotyczących finansowania kampanii w 2015 r. Jednak ubiegła kadencja była z pewnego powodu przełomowa. Sąd Najwyższy, do którego partie składają skargi na uchwały PKW, zaczął masowo zawieszać postępowania odwoławcze i kierować pytania prawne do TK, mające na celu ustalenie, czy drastyczne kary przewidziane w ustawie o partiach politycznych są zgodne m.in. z konstytucyjną zasadą proporcjonalności.
Czytaj więcej
Przepisy ustawy o partiach politycznych są konstytucyjne lub nie – zależy, czy dotyczą Solidarnej Polski.
Trybunał Konstytucyjny nie spieszył się z odpowiedzią na pytania SN, a jego opieszałość miała konkretny wymiar finansowy. Czekając na decyzję Trybunału, partia Razem pobierała do końca kadencji subwencję, z której decyzją PKW miała stracić 9,4 mln zł, zaś Nowa Lewica (dawny SLD) uratowała 8,8 mln zł.