Ukraińcy przez wiele lat znali wyłącznie Wołodymyra, który został najpopularniejszym aktorem kabaretowym nad Dnieprem. O jego rodzinie wiedzieli bardzo niewiele. Ołena unikała kamer i broniła prywatności dzieci. Pisała scenariusze do kabaretów męża, od początku była zaangażowana w działalność studia „Kwartał -95”. Ukraińskie media twierdzą, że współtworzyła scenariusz popularnego serialu „Sługa narodu”, który otworzył Zełenskiemu drogę do polityki. Zagrał w nim nauczyciela historii, który przez przypadek zostaje prezydentem. Filmowa głowa państwa jeździ na rowerze, rezygnuje z przywilejów, rozlicza skorumpowanych urzędników i polityków. Był to „prezydent marzeń” wielu Ukraińców. I tuż po premierze ostatniego sezonu wystartował w wyborach prezydenckich 2019 r. Z miażdżącą przewagą w drugiej turze wygrał z starającym się o reelekcję Petrem Poroszenką. Jego konkurentom nie pomogło to, że podważali jego kompetencje, nazywali „klaunem”, wytykali rosyjskojęzyczność, oskarżali o sympatię z Moskwą.
– Prezydent i pierwsza dama nie okazywali uczuć w biurze prezydenta, sprawy rodzinne zawsze oddzielali od pełnionych funkcji. Podczas każdej podróży zagranicznej Wołodymyr Ołeksandrowicz zawsze chciał jednak, by żona była obok niego. Z kolei Ołena Wołodymyrowna nigdy nie próbowała angażować się w sprawy polityczne. Skupiała się na własnych projektach kulturalnych, charytatywnych i humanitarnych – mówi „Rzeczpospolitej” Julia Mendel, była rzeczniczka prezydenta Ukrainy. Wskazuje, że za sprawą Zełenskiej w wielu czołowych muzeach i galeriach na świecie pojawiły się ukraińskojęzyczni przewodnicy, skupiała się też na pomocy dzieciom, zwłaszcza ciężko chorym. Po wybuchu wojny 24 lutego angażowała się w ewakuację z Ukrainy sierot, m.in. do Polski. Prowadzi kilka inicjatyw związanych z pomocą dla dotkniętych wojną dzieci oraz rannych ukraińskich żołnierzy.
– Zastąpiła męża w podróżach zagranicznych i przekazuje światu wiadomości od niego. Wołodymyr Zełenski, tak jak większość walczących ukraińskich mężczyzn, nie może opuścić kraju. Gdyby wyjechał, nie byłoby to dobrze odebrane. Dlatego od początku wojny pozostaje z rodakami – mówi jego była współpracowniczka.
– Razem z osobami, które znają się na sprawach wojskowych, wszedłem do pokoju prezydenta. Powiedzieliśmy wówczas: nie chodzi o honor osobisty, chodzi o obronę kraju. Jest pan symbolem, zwierzchnikiem sił zbrojnych. A jeżeli coś się panu stanie? Przecież morale żołnierzy spadnie. […] Jeżeli nie ewakuujemy się stąd, będzie już po po nas – wspomniał pierwsze dni wojny w Kijowie prezydencki doradca Ołeksij Arestowycz. – Powiedział do nas wówczas: Chcecie się ze mną pokłócić? Żebym ostatni raz coś takiego słyszał. Co by się nie stało, zostajemy – relacjonował rozmowę z Zełenskim. W tym czasie rosyjscy dywersanci atakowali budynki rządowe w Kijowie, walki trwały tuż obok biura prezydenta.
Czy zachowanie pary prezydenckiej mogło przesądzić o losie kraju? – Dzisiaj są symbolem Ukrainy. Jeżeli coś się dzieje, reszta patrzy na Zełenskich i czeka na ich reakcję. Gdy wybuchła wojna, to on decydował o tym, czy pozostać, czy wyjechać. Walczyć, czy się poddać. Ale wyszedł i powiedział, że będziemy walczyć z najeźdźcami – twierdzi Mendel.