Etiopii grozi szybki rozpad

Prowincja Tigraj wymknęła się spod kontroli Addis Abeby. Własną drogą chcą też pójść Amhara i Oromia.

Aktualizacja: 08.07.2021 20:25 Publikacja: 08.07.2021 18:33

Pod koniec czerwca oddziałom Tigraju udało się odbić z rąk wojsk federalnych stolicę prowincji Mekel

Pod koniec czerwca oddziałom Tigraju udało się odbić z rąk wojsk federalnych stolicę prowincji Mekelie i wziąć do niewoli 9 tys. żołnierzy

Foto: AFP

Rok temu premier Etiopii Abiy Ahmed Ali zapewniał, że będzie to wojna krótka i bezbolesna. A właściwie nie wojna, tylko „operacja przywrócenia porządku". Laureat pokojowej nagrody Nobla z 2019 r. mógł liczyć na neutralność społeczności międzynarodowej. Dała mu kredyt z uwagi na wypuszczenie więźniów politycznych i przywrócenie demokratycznego życia politycznego w poprzednich kilkunastu miesiącach.

Noblista w sojuszu z dyktatorem

Ale dziś bilans działań Ahmeda, od którego odwróciła się Ameryka i Europa, wygląda już zupełnie inaczej. Jest tragiczny. Śmierć w prowincji Tigraj poniosło wiele tysięcy osób, zdaniem ONZ niemal 0,5 mln grozi głód, a 2 mln pozostają bez dachu nad głową. Wracają skojarzenia z wielkim głodem w 1985 r. Czołowi artyści świata zorganizowali wtedy bliźniacze koncerty Live Aid w Londynie i Filadelfii, aby nieść pomoc głodującej Etiopii.

Wojna zaczęła się, gdy oddziały Tigrajskiego Ludowego Frontu Wyzwolenia (TLFW), który rządzi w autonomicznej prowincji Tigraj, zajęły jedne z koszar federalnych. Tigrajczycy, którzy stanowią tylko 6 proc. ludności Etiopii, chcieli w ten sposób umocnić swoją dominację w kraju, którą zawdzięczają decydującej roli, jaką odegrali w obaleniu w 1991 r. wspieranej przez ZSRR dyktatury Mengistu Haile Mariama. Ahmed, który wywodzi się z plemienia Oromo, nie chciał się na to zgodzić i posłał do zbuntowanej prowincji armię.

Pod koniec czerwca TLFW odzyskał kontrolę nad stolicą Tigraju – Mekelie. Świat odkrył zbrodnie popełnione przez wojska federalne, ale też sojusznika Addis Abeby – Erytreę. To kraj, który do 1993 r. sam należał do Etiopii. Dziś jest rządzony przez okrutny reżim Isaiasa Afwerkiego. Przytłaczająca większość Etiopczyków darzy go nienawiścią. Nie ma tu żadnych instytucji społeczeństwa obywatelskiego, a każdy (także niezamężne kobiety) może zostać zmuszony do odbycia służby wojskowej od 17. do 70. roku życia i zanim się od tego obowiązku nie uwolni, nie ma prawa opuścić Erytrei.

Afwerki zaczął stosować w Tigraju brutalne metody, nie bez zachęty Ahmeda. ONZ podejrzewa, że jego wojska blokują tu dostawy humanitarne, co może ściągnąć bezprecedensową katastrofę. Podobne metody w latach 80. stosował Mengistu w walce z rebeliantami, co doprowadziło do śmierci z głodu około 1 mln Etiopczyków.

Etiopski wyjątek

Choć premier Etiopii ogłosił „jednostronne zawieszenie broni", prezentując je jako „akt dobrej woli", TLFW podejrzewa, że to wybieg, aby zyskać na czasie, przegrupować wojska i przeprowadzić nowy szturm. Dlatego Tigrajczycy nie zamierzają wstrzymywać walk. Ich pierwszym celem jest odzyskanie kontroli nad zachodnią częścią prowincji, która graniczy z Sudanem. To pozwoli na zerwanie nałożonej przez Addis Abebę blokady, przez którą w Mekelie nie tylko nie ma wystarczających zapasów żywności, ale też elektryczności i łączności.

TLFW przystępuje też do ofensywy przeciw wspierającym wojska federalne grupom paramilitarnym z sąsiedniej etiopskiej prowincji Amhara. Utrata nad nią kontroli przez Ahmeda może doprowadzić do dalszej dezintegracji Etiopii, tak silne są nastroje separatystyczne w tej części kraju. To byłby cios, z którego etiopskiemu państwu trudno byłoby się podnieść, bo Amharyjczycy stanowią 27 proc. ludności kraju.

O pójściu własną drogą myśli jednak jeszcze ludniejsza (35 proc. spośród 120 mln Etiopczyków) Oromia, która uważa Addis Abebę za własną stolicę. Co prawda sam premier wywodzi się z tego plemienia, jednak jego polityka centralizacji państwa jest tu postrzegana jako zdrada.

We współczesnej Afryce rozpad państw nie jest czymś niezwykłym. W sąsiedztwie Etiopii powstało najnowsze z nich – Południowy Sudan. Ale etiopski przypadek jest szczególny. To jedyny kraj kontynentu, który nie został skolonizowany. Swoje korzenie wywodzi przynajmniej od króla Menelika I, który panował w X wieku przed Chrystusem. Mowa więc o państwie z minimum trzykrotnie dłuższą historią od Polski. W uznaniu takiego dziedzictwa u szczytu dekolonizacji w 1963 r. wybrano Addis Abebę na siedzibę Organizacji Jedności Afryki, dziś Unii Afrykańskiej.

W ostatnich dekadach Etiopia, a w szczególności Tigraj, przeżywała boom gospodarczy. Do tego stopnia, że Bank Światowy spodziewał się, iż kraj dobija do grona państw o średnim poziomie rozwoju. Etiopia stała się wręcz popularnym kierunkiem międzynarodowej turystyki: za granicą doceniono jej prastare kościoły, wspaniałe widoki, bujną roślinność. Wojna i głód poszły w zapomnienie. Wydawało się, że na fali rosnącej zamożności i otwarcia na świat uda się przezwyciężyć tendencje odśrodkowe. Addis Abeba szczególnie dobrze wypadała na tle brutalnej opresji Afwerkiego w Erytrei i nędzy dopiero budującego struktury państwowe Południowego Sudanu.

Utrzymać państwowość

Ahmed, który doszedł do władzy w 2018 r. na fali protestów przeciw nadmiernym wpływom TLFW, stara się teraz odrobić te straty i poddać się demokratycznej weryfikacji. W kraju przeprowadzono wybory do liczącego 547 deputowanych parlamentu, ale z wykluczeniem 102 mandatów należących do prowincji: Tigraj, Somali i Hareri. Tam zdaniem władz sytuacja jest zbyt napięta. Jednak także w wielu pozostałych częściach kraju głosowanie zostało albo zawieszone, albo jest bojkotowane przez kluczowe ugrupowania polityczne.

Zeinab Badawi, prezeska Królewskiego Towarzystwa Afrykańskiego w Londynie, uważa, że nadchodzące miesiące będą decydujące dla utrzymania etiopskiej państwowości.

– Zastanawiając się nad tym, jak zareagować na tragedię rozgrywającą się w Tigraju, wspólnota międzynarodowa powinna naciskać na wszystkie strony konfliktu, aby podjęły negocjacje – przekonuje Badawi w „Financial Timesie".

Polityka
Donald Tusk „docenia starania prezydenta Andrzeja Dudy”. Krytykuje PiS i Konfederację
Polityka
Morawiecki: Tusk powinien się modlić za zwycięstwo Nawrockiego
Polityka
Broń atomowa w Polsce? Siemoniak: Tusk mówił, że użyjemy wszystkich środków
Polityka
W Konfederacji wreszcie zapanował wewnętrzny ład, co wzmacnia Sławomira Mentzena
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Polityka
Prof. Ewa Marciniak: PiS jest teraz między młotem a kowadłem
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń