– W najbliższym czasie odpowiemy (…) a kroki, jakie podejmiemy, okażą poważny, negatywny wpływ na ludność Litwy – zapowiedział jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Putina, generał Nikołaj Patruszew.
Były szef rosyjskiego kontrwywiadu FSB, a obecnie sekretarz kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa, przyjechał do Kaliningradu, by samemu zobaczyć, jak wygląda „blokada”, o jakiej mówią wszystkie rosyjskie media i politycy. W sobotę Litwa wprowadziła ograniczenia w tranzycie koleją z Rosji do obwodu kaliningradzkiego i przestała przepuszczać towary objęte unijnymi sankcjami. Jednak nie dotyczy to połączeń drogowych.
Czytaj więcej
Wykonując decyzję Komisji Europejskiej, Wilno zakazało tranzytu części rosyjskich towarów do eksk...
Nagła wizyta Patruszewa wywołała poruszenie, gdyż rosyjscy politycy powszechnie domagają się zemsty na Litwie. – Rosja nie powinna ograniczać się w odwetowych środkach, broniąc swych interesów – mówił na przykład wnuk Wiaczesława Mołotowa, deputowany Wiaczesław Nikonow. Inni sugerowali wręcz użycie siły.
Politykom chodziło o ukaranie Litwy, ale Patruszew w Kaliningradzie znalazł innych wrogów. – Kontrolowane przez Niemcy organizacje pozarządowe próbowały propagować ideę utworzenia tak zwanej niemieckiej autonomii (w obwodzie kaliningradzkim – red.). (…) Destrukcyjną działalność finansowano z USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Belgii. (…) Ujawniono fakty zbierania przez polskie służby specjalnej informacji dla inspirowania niezadowolenia wśród Rosjan – mówił chyba zdziwionym urzędnikom w Kaliningradzie. Nie wyjaśnił bowiem, co to ma wspólnego z litewską decyzją.